Coś mu powiedział ale nie usłyszałam po czym przywalił Liam'owi w twarz.
Dopiero wtedy zaczęła się draka.. Liam zaczął wykrzykiwać Harremu, że nie nadaje się na faceta dla mnie, że to on mnie kocha i na pewno mnie zdradził.
Krzyczałam żeby się uspokoili ale nic. Jeden drugiemu przywalał, jednak Hazza miał trochę więcej siły i powalił Liam'a na ziemie.
- Błagam Was przestańcie!
Obydwaj byli zakrwawieni.. Nie wiedziałam co robić, jak ich powstrzymać więc po prostu klęknęłam i zaczęłam płakać. To byli przyjaciele do cholery, a ja tą przyjaźń zniszczyłam.
Nie pozostało mi nic innego jak zakończyć znajomość z jednym i drugim chociaż tego jednego będzie mi najbardziej brakowało.
Kiedy przestali się bić to zaczęli się na siebie drzeć, wtedy postanowiłam się wtrącić.
- Dość tego! Koniec rozumiecie! Koniec! Nie chce Was znać!
Ostatnie cztery słowa podziałały na nich jak wiadro zimnej wody. Spojrzeli na siebie a potem na mnie.
Pierwszy odezwał się Liam, po nim Harry.
- Lucy, o czym Ty mówisz?
- Zamknij się! Księżniczko ? Dlaczego tak powiedziałaś?
Co za debile, czy oni na prawdę nie widzą?
- Ślepi jesteście? Ja tak nie dam rady, zepsułam Waszą przyjaźń, bijecie się o mnie jak jakieś dzieciaki! Do cholery! Jesteście przyjaciółmi! Prawie braćmi! Nie dam rady..
Na koniec zniżyłam głos i dokończyłam to co miałam powiedzieć.
- Ty Liam mnie kochasz, Ty Harry... Zakochujesz się... Ja.. Ciebie Liam bardzo lubię na prawde. A Ty Harry... Przepraszam Was, dla mnie to jest za dużo.. Będzie dla Was jak się nie będziemy już spotykać i zapomnicie o mnie. Nie chce aby Wasza przyjaźń zniszczyła się tylko dlatego bo pojawiła się jakaś dziewczyna. Proszę Was o jedno, zostawcie mnie w spokoju..
Liam patrzył się na mnie w szoku i nic nie mógł powiedzieć jednak widziałam w Jego oczach łzy.
Harry natomiast podszedł do mnie i popatrzył mi w oczy smutnym wzrokiem.
- Nie zostawiaj mnie.. Nie rób tego. Księżniczko...
Łzy spływały mi po policzkach ale nie mogłam postąpić inaczej, przynajmniej do póki nie poprawią swoich relacji.
- Przykro mi Harry, tak będzie dla Was lepiej. Nie będę stawać Wam na drodze.
Wyrwałam rękę którą ściskał i pobiegłam do domu zostawiając ich.
POV: HARRY:
Stałem tam i nie wierzyłem w to co się przed chwilą stało. Zostawiła mnie bo pobiłem się z tym zdrajcą?
Jak mogła mi to zrobić? Byłem załamany a ten stał i płakał, boże serio jest taką mazgają? Krzyknąłem do niego, że to wszystko przez niego i pobiegłem w stronę domu Lucy. Musiałem ją odzyskać, jednak na marne były moje próby. Stałem pod jej drzwiami, nie otwierała, wszystko miała pozamykane i nie odbierała nawet ode mnie telefonu. Wysłałem jej mnóstwo wiadomości ale niestety... Zero odzewu.
Błąkając się po ulicach Londynu postanowiłem,że pojadę do Louisa. On zawsze był kiedy go potrzebowałem, a ten moment nastał teraz. Może on by mi pomógł ją odzyskać? W końcu się przyjaźni z Lucy... Będąc pod Jego domem zadzwoniłem jeszcze raz do niej jednak miała wyłączony telefon.
Po chwili otworzył mi mój przyjaciel.
- Stary, siema.
- Siema, siema..
- Coś nie tak?
On zawsze wiedział, mówił że widać po mnie od razu kiedy jest nie w porządku.
- Lucy mnie zostawiła...
Opowiedziałem mu wszystko co mi powiedziała w domu, potem spotkanie z tamtym gnojem i finał..
Patrzył się na mnie poważnym wzrokiem i wiedziałem, że zaraz zacznie swój wykład.
- Harry, powiem to raz i nie będę się powtarzał. Jednak pamiętaj, że jeśli po tym zrobisz jakąś głupotę to Cię zabije!
Zabrzmiało groźnie ale poprosiłem aby kontynuował.
- Liam'owi przejdzie, nie wiem czemu tak się burzysz. Dziewczyna wybrała Ciebie nie Jego, więc dlaczego psujesz tą przyjaźń. Zrozum jej zależy na nim jak i na Tobie tylko z tą różnicą, że Liam jest dla niej jak brat a Ty nie.
- Skąd wiesz?
- Zamknij się i daj mi skończyć. Rozmawiałem z nią, stąd wiem. Dziewczynie cholernie na Tobie zależy i wcale się nie dziwie, że tak postąpiła jednak nie wiem czy będzie chciała do Ciebie wrócić.
Zrozum, że ona chce jak najlepiej dla Ciebie i Twojej rodziny.
Co do cholery ma moja rodzina wspólnego z nią? Spojrzałem się na niego pytającym wzrokiem a on Westchnął i to co powiedział wywróciło mnie z równowagi.
- Powiedziałem jakiś czas temu Lucy o Twojej mamie, o długu. Dziewczyna chciała Ci pomóc i wczoraj podajże pojechała z Liam'em do Anny i wręczyłą jej dziesięć tysięcy mówiąc, że stać ją aby pomóc i żeby się nie martwiła. Wiem to stąd, że Lucy mi mówiła a potem Twoja mama do mnie zadzwoniła szczęśliwa i zapłakana.
Początkowo chciałem przypieprzyć Louis'owi za to, że powiedział jej to. Potem chciałem pojechać i opierdolić Lucy, jednak po chwili wszystko zrozumiałem... Głos mojej matki gdy dzwoniła taka szczęśliwa i to dzięki mojej księżniczce... Mogłem przestać robić te wszystkie rzeczy i zacząć normalnie żyć.. Chociaż nie.. Teraz muszę moją Niunię spłacić...
A najśmieszniejsze jest to, że Liam jej pomógł bo ją tam zawiózł.. Jednak nie wybaczę mu zarywania do mojej królewny...
Lou patrzył się na mnie i czekał na jakąś reakcje. Musiał mi pomóc abym mógł spotkać Lucy, musiałem z nią pogadać.
- Pomóż mi bracie.. Muszę się z nią spotkać.
- Zobaczę co da się zrobić.
POV:LUCY:
Minął tydzień a ja nie odzywałam się do Harrego ani Liam'a. Było mi strasznie ciężko, ale musiałam być twarda. Raz dziennie jeździłam do Emmy, lekarze mówili że może w przyszłym tygodniu będą ją wybudzać z śpiączki, miałam nadzieje że się uda.
Codziennie dostawałam multum wiadomości od jednego i od drugiego.. Jeden pisał że po prostu tęskni natomiast Harry.. On nie dawał za wygraną.
Pisał i nagrywał się na pocztę mówiąc, że nie da mi spokoju, że musimy porozmawiać.
Kiedy odsłuchiwałam wiadomości głosowe, puszczałam je chyba pięćdziesiąt razy aby słyszeć Jego głos.
Moim gościem codziennie był Louis, namawiał mnie na spotkanie z Harrym i żebym z nim pogadała jednak ja byłam nieugięta chociaż w środku cierpiałam z tęsknoty za nim.
Tego dnia znowu Odwiedził mnie mój przyjaciel.
Otwierając drzwi moim pierwszym zdaniem było to co od paru dni.
- Hej Lou, nie nie spotkam się z nim nie porozmawiam i nie, nie odpiszę mu na smsy.
- Uparta dziewucha...
Ja chciałam przecież tylko jednego...
- Louis.. Mówiłam tyle razy... Dopóki nie naprawi swojej przyjaźni z Liam'em to nie chce ich widzieć.
Liam nie był lepszy, dzwonił do mnie i pisał że przeprasza. Pisał, że Harry nie chce z nim gadać i nie wie co ma zrobić żebym się do nich odezwała. Cóż... Musiałam być twarda.
- To nie jest takie łatwe, obaj są uparci i obaj są w Tobie... zauroczeni..
O tak na pewno.
- Trudno..
- Lucy, powiedz mi tak szczerze, zależy Ci na Harrym?
Żebyś wiedział jak..
- Cholernie bardzo... Liam'a też mi brakuję ale Jego traktuje jak brata..
- Wiem, wiem... Misia muszę uciekać, robota czeka ale przyjdę jutro.
- Tak wiem.. Do zobaczenia.
Tak mijały kolejne dni aż któregoś wieczoru napisał do mnie Lou, że chłopcy się pogodzili. Było co prawda ciężko ale zrobili to dla przyjaźni i dla mnie. Ucieszyłam się jednak nie wiedziałam jak to teraz będzie.
Kiedy miałam kłaść się spać,zadzwonił dzwonek do drzwi. Był To Harry, jednak tym razem postanowiłam mu otworzyć.
Wszedł patrząc się na mnie cały czas, mia rozciętą wargę po tamtym dniu..
Gdy miałam się odezwać on zrobił to pierwszy.
- Wiem o tym, że pomogłaś mojej mamie...
Stanęłam jak wryta cała przestraszona... Bałam się, że ciąg dalszy tej rozmowy może być mało przyjemny.
Witajcie :)
Dzisiaj rozdział meeega krótki ale pisany na szybciutko... Wybaczcie... Wiem, że jest do dupy, beznadziejny i nie wiem czy nie najgorszy.... No nic... Następny będzie lepszy ;).
Jak tam po rozpoczęciu roku? Myślę, że jaka pogoda takie rozpoczęcie... Chyba, że u Was słońce świeci?
Rozdział nie sprawdzony...
Następny będzie do końca tygodnia:)
Słoneczka Wy moje jeszcze jedno... Dzięęęęękuuujęęęę za komentarze, ubustwiam Was:*.
#Martix - Czytałam Twoj komentarz chyba dwadzieścia razy dziękuję dziękuję<3333
Jesteście najlepsi !!!!!!!!
Buziak!