piątek, 29 sierpnia 2014

Rozdział 15

Weszłam do Jego domu, panował tam brąz i nie czułam się tam dobrze, w ogóle jakoś dziwnie się czułam.
Wczorajsza sytuacja mnie dobijała i coraz więcej myślałam o tym by wyjaśnić sobie z Liam'em, że to się nie może powtórzyć chodź tak na dobrą sprawę nic takiego się chyba nie wydarzyło nie? Oczywiście była też kwestia Harrego że się nie odzywał od ostatniej wiadomości, że ma to cholerne spotkanie w pubie.
Liam coś tam gadał do mnie i przygotowywał jakieś jedzenie a ja miałam w głowie jedno. Chciałam stąd wyjść i spędzić resztę dnia sama. Wyjęłam telefon i napisałam do Harrego, że tęsknie i że Liam zaprosił mnie na obiad do swojego domu, nie odpisał.. Pojechał tam w celach służbowych, więc nie mogłam mieć do niego pretensji o to, że się nie odzywa chyba...
- Lucy, słuchasz mnie?
Nie kurde blaszka... Nie słucham Cię bo chcę stąd wyjść.. Straciłam humor i postanowiłam, że wyjaśnię z nim tą chorą sytuacje bo on zachowywał się tak jakby to było naturalne, a w dodatku się na mnie dziwnie patrzył. Lubiłam go nawet bardzo.. Ale to nie było to do cholery.
- Liam, musimy pogadać. Ja tak nie mogę.
- Słucham Cię maluszku.
Kurwa!
- Nie mów do mnie maluszku! W ogóle nic nie mów..
- Co się stało?
 On nic nie rozumiał?
- Liam, wczorajszy wieczór. Byliśmy pijani i jeśli zrobiłam Ci nadzieje to przepraszam. Pamiętaj, że jestem z Twoim przyjacielem.
Widziałam jak z każdym moim słowem robił się coraz to bardziej czerwony..
- Dobra, powiem to raz, i nie będę się powtarzał Lucy. Harry jest dla mnie jak brat ale wiem, że nie zasługuje na Ciebie. W stosunku do kobiet jest dupkiem i wcale bym się nie zdziwił jakby teraz Cię zdradzał w najlepsze. Znam go lepiej niż Ty i uwierz wiem co mówię. Kocham Cię Lucy.. Cholernie Cię kocham! Zrobię wszystko dla Ciebie i wiem jedno, może teraz tego nie czujesz ale poczujesz kiedy dowiesz się jaki z Harrego bydlak!
Jego słowa były dla mnie czymś nienormalnym, kocha mnie? Harry ma mnie zdradzać? Jest bydlakiem? Co to wszystko miało znaczyć!? Postanowiłam, że nie będę się tym martwić, przynajmniej na razie i skontaktuje się zaraz z Harrym albo pojadę do Louisa, tak pojadę do niego i wszystkiego się dowiem.
- Jak możesz kochać kogoś, kogo nie znasz? Jak możesz mówić takie rzeczy o swoim przyjacielu. Możesz mnie pożądać, zrozumiem to ale kochać? Błagam..
Liam wpadł w furię, filiżankę którą trzymał w ręku rzucił o podłogę i przycisnął mnie do ściany, zaczęłam się go na prawdę bać.
- Co Ty robisz! Puść mnie!
- Będziesz moja... Maluszku... Obiecuję..
Pocałował mnie, tak nachalnie i mocno.. Odepchnęłam go od siebie i dałam mu w twarz.
 Spojrzał się na mnie oniemiały i odsunął się aby popatrzeć na mnie z przerażeniem...
- Lucy ja...
- Zamknij się! Mam dość rozumiesz! Za kogo Ty się uważasz! Jakim prawem mnie całujesz i to w dodatku w taki sposób ! Liam, nie zbliżaj się do mnie na razie. Błagam, jeśli faktycznie mnie kochasz to daj mi na jakiś czas spokój..
Płakał... Osunął się na kolana i płakał jak małe dziecko. Kucnęłam przy nim i szepnęłam mu cicho.
- Liam, na prawdę Cię lubię, cholernie Cię lubię. Ale Jestem z Harrym i to z nim chce być. Nie wiem co zrobię jeśli się okaże, że mnie zdradził. Może z nim będę może nie.
- A jeśli nie?
- Wtedy zobaczymy ale nie mam zamiaru go zostawiać.
- Powiedz mi chociaż czy chodź trochę mnie pragniesz.. Czy jest jakiś cień nadziej, że będziemy razem kiedyś, kiedyś...
Co ja miałam mu powiedzieć? Jasne, że mnie pociągał... Ale nie mogłam mu tego powiedzieć. Byłam tylko człowiekiem prawda? Jeśli kobieta była piękna a facet przystojny to przecież naturalne jest że płeć przeciwna lub ta sama będzie czuła do niej pociąg seksualny ? Ale żeby się od razu zdradzać? Pieprzyć? Całować? To nie w moim stylu, martwiło mnie tylko że będę musiała powiedzieć Harremu o tym.
- Liam nie odpowiem Ci na to pytanie. Wiedz, że Hazza musi o tym wiedzieć, zrozum że muszę być w porządku.
Uniósł głowę do góry i ucałował moją dłoń.
- Da mi w mordę ale było warto bo przynajmniej już wiesz co do Ciebie czuje..
Uśmiechnęłam się ciepło i przytuliłam go.
- Muszę już iść, mam coś do załatwienia. Na razie się nie widujmy dobrze?
Jedna łza spłynęła mu po twarzy ale kiwnął na znak zgody.
Spytał się mnie jeszcze czy może mnie zawieść tam gdzie chce jechać ale nie chciałam po za tym z okolicy wiem, że Louis mieszka niedaleko a autobusy jeżdżą co chwila, więc trafie bez problemu.
Pożegnałam się z nim i poszłam na przystanek, kiedy się obejrzałam w stronę Jego domu widziałam go w oknie, obserwował mnie. Na szczęście nie musiałam długo znosić Jego wzroku bo przyjechał autobus.
Podróż nie trwała długo a na moją korzyść znalazłam się obok domu Lou.
Musiałam się dowiedzieć czy to prawda, czy Harry byłby wstanie po tym wszystkim jak się zmienił... Czy on.. Byłby w stanie mnie zdradzić.
Zapukałam do drzwi dwa razy i czekałam.. Po chwili otworzył mi mój przyjaciel.
- Lucy? Cholera, coś się stało?
Westchnęłam.
- Muszę z Tobą pomówić... To ważne.
- Jasne, wchodź.
Weszliśmy od razu do salonu i usiadłam na kanapie po raz kolejny wzdychając..
Louis usiadł obok i przyjrzał mi się uważnie. Postanowiłam opowiedzieć mu wszystko co wydarzyło się z Liam'em i na koniec zadałam mu to nurtujące mnie pytanie.
- Myślisz, że Harry byłby w stanie mnie zdradzić?
Westchnął ciężko i złapał mnie za rękę.
- Będę z Tobą szczery, kiedyś Hazzuś był dość durny i zachowywał się niedojrzale. Bawił się dziewczynami i je zdradzał. Ale od kiedy poznał Ciebie to nic innego nie robi gdy jestem z nim jak gada o Tobie. Jest na prawdę szczęśliwy przy Twoim boku i myślę, że nie byłby teraz w stanie tego zrobić.
Trochę uspokoiły mnie te słowa ale została jeszcze kwestia dlaczego się nie odzywa.
- Wczoraj miał spotkanie w jakimś pubie, nie odzywa się.. Nie odpisuje...
- A kiedy pisałaś ostatnio?
- Nie wiem jakąś godzinę temu?
- To spróbuj teraz jeszcze raz.
Wyjęłam telefon i wybrałam numer do mojego chłopaka, po pięciu sygnałach odebrał.
- Halo, Lucy?
- O jak fajnie, odebrałeś...
- Skarbie przepraszam jestem zarobiony.. Wczorajsze spotkanie się przedłużyło... Przepraszam.
- Mogłeś przynajmniej napisać nie?
Mógł prawda?
- Wiem... Ale byłaś pod dobrą opieką chłopaków, Liama więc nie martwiłem się a ja na prawdę mam dużo pracy. To znaczy już mniej trochę..
- Wiesz kto jest dupkiem?
- Hm?
- Harry Styles!
Louis zaczął się śmiać a ja już wiedziałam jaką minę ma Harry.
- Kto jest z Tobą ?!
Zazdrosny?
- Ja jestem moja ty małpeczko...
- A to Lou dobra...
Dobra musiałam go poprosić by wrócił.
- Harry...
- Tak?
- Wróć proszę.. Stało się coś.. To znaczy.. Proszę wróć..
Naglę zaczęły się pytania typu o co chodzi? Coś się stało? Ktoś Ci grozi? I inne takie bezsensowne pytania.
Powiedziałam mu, że to nie jest na telefon i że czekam w domu na niego..
Rozłączyłam się i przytuliłam się do Louisa, tak po prostu po przyjacielsku.
- Stęskniłaś się za nim co?
- Koszmarnie... Ale boje się trochę jak zareaguje. Pewnie da Liam'owi w twarz.
- Ha ha no pewnie tak ale podejrzewam, że mocniej niż Ty...
Właśnie! Przypomniało mi się o tym długu.
- Louis zapomniałam Ci powiedzieć.. Byłam u mamy Harrego i przyjęła ode mnie pieniądze na resztę długów. Naglę zostałam uściskana a Lou zaczął wykrzykiwać, że w końcu nie będą musieli tak harować i że Hazzy mama będzie w końcu bezpieczna i szczęśliwa. Oznaczało to również to, że Harry być może zrezygnuję z tych swoich zawodów jednak nie wiedziałam jeszcze jakie to może mieć konsekwencje.
U siebie w domu byłam koło dwudziestej, Dyskutowałam z Lou o różnych pierdołach i nawet nie zauważyłam jak było już tak późno, więc odwiózł mnie do domu.
Siedziałam już wykąpana i przebrana w piżamę przy telewizorze, oglądałam "Marsjanie atakują " i o mój boże śmiałam się chyba co dwie minuty..
W pewnej chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Zdziwiłam się po było grubo po dwudziestej drugiej.
Założyłam na siebie bluzę z kapturem i poszłam otworzyć.
Ha! Standardowo doznałam wielkiego szoku tylko tym razem ten szok był miły i o cholerka seksowny..
- Witaj Księżniczko..
Boże wysłuchałeś mnie pierwszy raz w życiu! Harry, mój Harry wrócił do mnie...
Nic nie powiedziałam tylko rzuciłam mu się w ramiona i namiętnie pocałowałam. Potrzebowałam tego tak bardzo, że zapomniałam o wszystkim. Hazza błądził językiem w moich ustach tak jakby co najmniej miesiąc mnie nie całował. Jednak ja czułam się tak samo. Między pocałunkami szeptałam jak bardzo tęskniłam..
Chyba nie będzie w tym nic dziwnego, że wziął mnie na ręce i zaprowadził na naszą kanapę...
Położył mnie a sam wspiął się na mnie. Nasze języki się wiły w naszych ustach a ręce błądziły po naszych ciałach. Ja mierzwiłam Jego włosy a on... O mój boże, dotykał moich nagich piersi pod bluzką od piżamy i lekko napierał nim na moją kobiecość. Czułam go, był duży i twardy, wiedziałam o tym że dziś będzie ostro.
- Tak mi Ciebie brakowało... Księżniczko...
Szepnął mi do ucha po czym je polizał, matko wierz lub nie ale dostałam chyba prawie orgazmu.
Pokazałam mu aby to on się położył co od razu wykonał. Usiadam na nim okrakiem i znów go poczułam, wiedziałam że jest gotów aby we mnie wejść ale to musiało jeszcze poczekać.
Zdjełam z siebie górę od piżamy i ukazałam dzięki temu swoje piersi.. Harry oczywiście za chwilę wziął je do buzi,zaczął ssać i kręcił na sutkach kółka językiem.
Jęknęłam cicho i ruszyłam lekko biodrami przez co Harry również jęknął.
Trochę się zsunęłam i puściłam mu spodnie razem z bokserkami które miały na sobie napis "Jestem świetny w łóżku", zaczęłam się śmiać a Hazza kiedy się skapnął o co chodzi uśmiechnął się do mnie cwanie i ugryzł mój sutek..
- A to za co?
- Nie wierzysz, że jestem dobry w łóżku?
- No mam wątpliwości...
Oczywiście, że nie miałam ale... Podroczyć się mogę trochę z nim nie?
- No to jeszcze zobaczymy moja panno...
Śmiesznie i seksownie wyglądał kiedy leżał w koszulce bez spodni i bokserek a Jego męskość poruszała się co jakiś czas. Pocałowałam go namiętnie i ręką objęłam go, no prawie objęłam bo był tak gruby, że nie dało się go złapać całego.. Lekko odciągnęłam mu skórkę na co z Jego ust wydobył się cichy jęk i zniżyłam się nieco aby zrobić coś pierwszy raz w życiu. Zawsze uważałam, że to obrzydliwe ale Harry.. On nie był obrzydliwy, wręcz przeciwnie, był czymś pięknym, czystym i najcudowniejszym co mnie w życiu spotkało.
Kiedy się pochyliłam, Harry złapał mnie za rękę i spojrzał lekko przerażony.
- Nie musisz tego robić kochanie.
Był słodki i wiedziałam, że nie muszę ale rzecz w tym, że ja właśnie chciałam to zrobić.
Uśmiechnęłam się do niego lekko i zabrałam mu rękę z mojej dłoni. Sama pochyliłam się nieco i ujrzałam go, miałam go tuż przed oczami, przełknęłam głośno ślinę i lekko polizałam mu główkę..
- Lucy...
Widziałam jak na niego działam, wiedziałam jaką mogę dać mu rozkosz, ale czy potrafiłam?
Wzięłam do buzi sam jego czubek, smakował tak.. dziwnie.. Ale nie przeszkadzało mi to..
Uznałam, że czas posunąć się dalej i włożyłam go bardziej do moich ust ssąc go przy tym.
Słyszałam jęki które wydobywał z siebie podczas tej próby robienia mu dobrze.
Poruszałam ustami coraz szybciej liżąc go. W pewnej chwili postanowiłam przerwać, nie wiem czemu ale po prostu chciałam przerwać.
- Lucy? W porządku? Ty nie..
- Wiem, Harry nie o to chodzi ja po prostu.... Cholera chce się z Tobą pieprzyć rozumiesz ! Chcę abyś pokazał mi jaki jesteś na prawdę w te klocki... Cholernie Cię pragnę ! Cholera no!
Czy ja właśnie w jednym zdaniu powtórzyłam trzy razy to samo słowo? Paranoja...
Nie musiałam czekać na odpowiedź, Hazza poprosił abym położyła się na boku.
Zrobiłam to bez zastanowienia a on zbliżył się do mnie obejmując mnie i zaczął muskać palcami moje piersi.
Wszedł we mnie powoli ale zdecydowanie, Jego ruchy stawały się coraz szybsze a moje jęki coraz głośniejsze. Zapomniałam o wszystkich troskach, złych sytuacjach. Liczył się teraz tylko on... Harry Styles.
Byłam u szczytu wytrzymałości ponieważ ręka, którą miał na moich piersiach a później brzuchu wylądowała na mojej łechtaczce i zataczała na niej kółka... Bóg mi światkiem, że jeszcze chwila i eksploduje.
Ta chwila nie trwała długo, Hazza szepnął mi na ucho coś co wywołało u mnie szok ale i wielkie podniecenie i przez to również doszłam...
- Zaczynam się zakochiwać w Tobie, Panno Lucy Powell.
Eksplozja nadeszła i krzyknęłam Jego imię... Było mi cudownie a to co powiedział.. Było najlepsza rzeczą jaką mógł powiedzieć.
Odkręciłam głowę w Jego stronę by móc go pocałować i zaczęłam ruszać biodrami na tyle szybko i mocno na ile pozwalało mi moje ciało. Harry również po chwili doszedł jednak zanim to zrobił, w ostatniej chwili ze mnie wyszedł, a że nie miał prezerwatywy to było to najlepsze wyjście żebym nie chodziła później z brzuchem.  Kiedy opadł tuż obok mnie na poduszkę i chwilę odpoczął i Jego oddech zrobił się spokojny poszedł do łazienki by umyć rękę z białej cieczy.
Gdy wrócił leżałam przykryta kocem, który leżał niedaleko i myślałam.
Myślałam o tym jak zareaguję na to wszystko co się wydarzyło i chciałam wiedzieć czemu przyjechał.
- Co Cię trapi kochanie?
Wiedział... Wiedział, że coś się dzieje..
- Czułeś, że coś się wydarzyło i dlatego przyjechałeś prawda?
Usiadł obok mnie i objął.
- Też kochanie.. Zmartwiłem się tym telefonem od Ciebie a po za tym stęskniłem się za moją kruszynką.
Ah... Kruszynką... Słodkie..
- Harry, nie chce psuć tego cudownego wieczoru... Błagam.. Nie każ mi tego dzisiaj mówić.
Nie był zadowolony ale zgodził się. Poszliśmy pod prysznic, który miałam obok wanny, co poradzić moi rodzice lubili takie luksusy.
Kąpiąc się pod prysznicem jeszcze dwa razy się kochaliśmy i na prawdę przysięgam, z nikim nigdy nie uprawiałam takiego seksu i już nigdy nie będę uprawiać jeśli odpukać z Harrym nie wyjdzie.
Kiedy, hm... Skończyliśmy się myć, poszliśmy prosto do łóżka i nie pamiętam nawet kiedy usnęliśmy objęci.
Rano obudził mnie zapach jajek i szynki, domyśliłam się kto stoi za tym śniadaniem i szybko udałam się w Jego stronę.
- Cześć kochanie.
- Witaj Księżniczko.
Ucałował moją dłoń a po tym usta. Usiedliśmy do stołu a  Hazza zaczął mi się przyglądać i już wiedziałam o co chodzi.
- Proszę Lucy, powiedz mi w końcu co się stało.
Westchnęłam ciężko i poprosiłam go aby mnie nie uderzył na co zrobił wielkie oczy i powiedział, że nie zrobi tego na pewno. Poprosiłam go również żeby po tym nie zrobił komuś czegoś złego. Ale już zaczął być zły bo czuł, że źle to pachnie.
Opowiedziałam mu wczorajsze spotkanie z Liam'em i o tym co mi powiedział, powiedziałam mu że to nie Jego wina, że się zakochał i żeby go nie bił. Mówiłam, że wytłumaczyłam mu wszystko i ma się ode mnie na razie trzymać z daleka a on to uszanował. Harry z każdym moim zdaniem robił się coraz to bardziej wkurwiony, czy mu pociemniały z jasnej zieleni po czerń i nie wiedziałam kogo ma ochotę zabić bardziej, siebie bo pojechał i mnie zostawił tu samą,  albo mnie bo pozwoliłam na to wszystko czy Liam'a.
Wszystko inne później działo się szybko, Harry podszedł do mnie i ucałował mnie w czoło po czym powiedział, że dobrze postąpiłam mówiąc mu to i że nie zabije Liam'a ale czy nie da w twarz mu tego nie wie. Powiedział również, że teraz jak będzie musiał wyjechać to będzie miał zakaz widywania się ze mną a opiekować się mną będzie Louis. No błagam co ja dziewczynka pięcioletnia?
Jak zjedliśmy śniadanie i się ogarnęliśmy, wpadłam na pomysł aby iść na spacer. Był to cholerny błąd ponieważ po pięciu minutach spaceru spotkaliśmy Liam'a....


Dam! Dam! Dam!
Miałam dziś nie dodawać bo są urodzinki naszego Limusia :D.... same rozumiecie... :D
Allee.. Dostałam komputer od Mamy, więc o to i rozdział :))
Cieszycie się, że Harry wrócił? 
Uderzy go on w następnym rozdziale czy nie? Hmm.... Sama nie wiem :)).
Szczerze jestem w miarę zadowolona z tego rozdziału, chodź mógłby być lepszy....
#Martix nie płacz mi już bo i ja się popłaczę :( :** Psycholog nie potrzebny bo Hazzuś wrócił:)).

Kocham Was bardzo moje Wy moje <333 
Buuuziak wielki dla Was <33:*




środa, 27 sierpnia 2014

Rozdział 14

Harry odjechał a ja stałam jak idiotka i patrzyłam się w miejsce gdzie przed chwilą stał Jego samochód.
Po chwili poczułam, że ktoś trzyma mnie za ramię był to Louis. Stałam z nim chwile za nim się odezwałam.
- Mam okazje by pomóc Jego mamie...
Lou nic nie powiedział tylko poklepał mnie po ramieniu.
Poszliśmy do środka a Liam podał mi kubek z herbatą. Podziękowałam mu i usiadłam na jakimś taborecie.
Powiedziałam chłopcom żeby sobie nie przeszkadzali i robili to co robili. Przyjechałam tu bo nie chciałam być sama..Zaśmiali się a Zayn powiedział, że powinnam lepiej spędzić czas żeby nie rozmyślać i nie tęsknić tak za Harrym, może i miał trochę racji.
- Perrie jest dziś zajęta?
Wszyscy spojrzeli się na Zayn'a jak by się bali Jego reakcji ale ja byłam na luzie.
- Z tego co wiem to dziś jest w domu, chcesz to zadzwonię do niej?
Zakupy, zakupy, zakupy... To mi teraz chodziło po głowie no i chciałam się komuś wygadać.
- Jasne..
Zayn zadzwonił do blondyny i powiedział jej, że będę w centrum handlowym i jeśli chce to może przyjechać.
Oczywiście Perrie była uradowana i prosiła aby mi przekazał, że za półgodziny będzie przed głównym wejściem.
- To ja się zbieram chłopaki, do centrum kawałek jest a nie wiem o której mam autobus.
To wszystko działo się dość szybko. Liam wytarł swoje ciało i spojrzał się na mnie tak jakoś gniewnie, reszta chłopaków też miała skrzywione miny.
- O co chodzi?
Oczywiście odezwał się ten najmądrzejszy i najrozsądniejszy..
- O co chodzi?? Myślisz, że którykolwiek z nas pozwoli Ci jechać autobusem? Harry z tym nie ma problemu a my tak. Czekam w samochodzie a Ty się pożegnaj.
Co to do cholery miało być. Spojrzałam zdziwiona na chłopaków a oni tylko wzruszyli ramionami ale również byli zdziwieni, widzieli jednak że mnie wkurzył, oj wkurzył... 
Pomachałam im i krzyknęłam krótkie pa, po czym ruszyłam do Liam'a aby z nim pogadać.
Stał przy samochodzie oparty o maskę i czekał na mnie a raczej na to aż go opieprze.
Podeszłam do niego i stanęłam na przeciwko, założyłam ręce na biodra i zaczęłam swoja gadkę.
- Co to miało być Liam!? Jak Ty się do mnie odzywasz?  Co to miała być za gadka o Harrym czy o pożegnaniu się z chłopakami? Nie jestem Twoją własnością, nikogo nie jestem!
Miałam jeszcze coś powiedzieć ale zakrył mi usta buzią.
- Lucy, przepraszam... Źle to ująłem.... Ja....
Zabrałam mu rękę z buzi i krzyknęłam.
- Nie chce mi się o tym już gadać Liam! Przeginasz!
Ruszyłam w stronę przystanku, nie chciałam z nim teraz jechać nigdzie. Oczywiście jak się mogłam tego spodziewać podbiegł do mnie i zatrzymał mnie na chodniku.
- Obiecuję, że nie będę tak się odzywał. Przepraszam... Proszę pozwól mi się zawieść do tego sklepu..
Urwał jeden kwiatek, który wisiał przy drodze i mi go wręczył. Zamknęłam oczy i westchnęłam, nie potrafiłam się długo gniewać na niego... To samo było z Harrym, mieli coś takiego w sobie, że się nie dało.
- Dobrze, dziękuję...
Uśmiechnął się do mnie szeroko i ruszyliśmy w stronę samochodu. Gdy doszliśmy, otworzył mi drzwi a sam poszedł od strony kierowcy. Zanim jednak ruszyliśmy, wpadłam na świetny pomysł tylko musiał się zgodzić.
- Liam... Mam  prośbę.
- Dla Ciebie wszystko..
No na pewno....
- Chciałabym abyś zawiózł mnie w jedno miejsce.. To jest trochę dłuższa podróż...
- Oczywiście a kiedy i gdzie konkretnie?
- Nie wiem może jutro? A gdzie... Do mamy Harrego, mam do niej sprawę ale to dosłownie na chwilę..
Westchnął i pokiwał głową na znak, że się zgadza po czym ruszył. Czy mówiłam już, że jest usmarowany smarem i jest bez koszulki? Mówiłam jak bardzo seksownie cholera wygląda? On nie powinien wyglądać seksownie prawda? Musiałam przestać o nim tak myśleć.
- Nie wiedziałam, że pracujesz w warsztacie...
- Od niedawna, Harry mnie namówił, więc mu pomagam. Niezła kasa z tego jest.
- Nie wątpię.
- Lucy, co Ty na to by gdzieś dziś wyjść? Wiesz żebyś nie siedziała sama.
W sumie to nie był głupi pomysł ale nie chciało mi się wychodzić.
- Wiesz nie bardzo mi się chce gdzieś wyjść.
Trochę zrobił się smutny, jakby zależało mu na tym by się ze mną spotkać.
- Ale może byś wpadł do mnie? Obejrzymy jakiś film, powiedz chłopakom niech również przyjdą.
Mnie propozycja wydała się normalna i naturalna  ale Liam miał w głowie inny plan.
Wieczorem miałam się przekonać, że wcale nie będzie tak jak zaproponowałam.
Dojechaliśmy na miejsce i kiedy miałam już wychodzić złapał mnie za udo. Po moim ciele przeszły dziwne dreszcze ale to może dlatego, bo było mi chłodno?
- Tak Liam?
Pochylił się trochę i spojrzał mi w oczy. Widziałam w tym ciemnym brązie troskę i takie wielkie ciepło.
- Nie pożegnasz się ze mną?
Zaczęłam się śmiać i powiedziałam, ze się dziś będziemy widzieć, więc po co mam się z nim żegnać na co odpowiedział, że chce w takim razie buziaka za podwiezienie.
Uroczy był, więc przybliżyłam się do niego tak, że nasze nosy się stykały a ja wpadłam w lekką panikę bo byliśmy za blisko! Lekko przekręciłam głowę w bok i musnęłam Jego nie do końca ogolony, szorstki policzek. Kiedy chciałam wrócić na poprzednie miejsce, Liam lekko dotknął mój podbródek i również musnął mój policzek. Zrobił to dość szybko ale i delikatnie, wyglądało to tak jakby nigdy miał mnie już nie pocałować w to miejsce, serio to był tylko policzek...
- Dzięki za podwózkę.
- Nie ma sprawy maluszku.
Zachichotałam i wyszłam z samochodu udając się przed wejście główne gdzie na bank była tam już Perrie.
Nie myliłam się, stała tam w tym swoim wianku na głowie i czekała na mnie.
- Hej kochana przepraszam, że tak długo ale Liam mnie podwoził a niestety nie jeździ zbyt szybko.
 - Nie ma sprawy, wiem jak to jest. Chodź muszę sobie kupić coś ładnego.
Chodziłyśmy resztę dnia, zjadłyśmy obiad i kupiłyśmy mnóstwo ubrań. Jedną z moich ulubionych rzeczy była czarna prosta sukienka do połowy uda, nie mogłam się doczekać aby ją założyć a że chłopcy dziś przychodzili i Perrie pewnie też to postanowiłam ją założyć. Dostałam sms'a od Harrego, że jest na miejscu, bardzo tęskni i dziś ma spotkanie służbowe w jakimś pubie.
Kiedy Perrie mnie odwiozła do domu a sama pojechała do Zayn'a postanowiłam przygotować na szybko jakieś przekąski i włożyć wino i piwa do lodówki, które kupiłam zanim weszłam do domu. Ja za piwem nie przepadałam, więc sobie kupiłam wino a chłopcy będą mieli pasteryzowane..
Gdy już wszystko przygotowałam, poszłam się przebrać i lekko pomalować. Oczywiście usta pomalowałam pomarańczową szminką i lekko podkreśliłam oko. Włosy upięłam w luźnego koka i byłam gotowa. Nie stroiłam się nie wiadomo jak bo nie było tu Harrego ale chciałam jednak ładnie wyglądać.
Właśnie nalewałam sobie do kieliszka wina gdy zadzwonił dzwonek. Poszłam otworzyć jednak nikogo tam nie zobaczyłam prócz Liam'a i bukietu kwiatów, tym razem były to tulipany. Skąd on wziął o tej porze roku tulipany? Były piękne ale ja się zastanawiałam gdzie reszta?
- Cześć Liam, gdzie reszta?
Machnął ręką i wszedł do środka, kiedy do niego podeszłam pachniał tak inaczej niż zawsze i był ubrany inaczej niż zawsze, miał na sobie czarne obcisłe, i to na prawdę bardzo obcisłe spodnie. Do tego stopnia, że każdy mięsień na nogach i nie tylko... Odznaczały mu się w tych rurkach a ja nie mogłam przez moment oddychać, miał na sobie również grafitową koszule.
- Później może przyjdą bo robota ich zatrzymała a wiesz Zayn i Perrie nie mogą..
Szkoda...
- No trudno, może się jeszcze zdecydują. Piwa?
- Dobra kobieto wiesz co lubię... Ale tym razem wina poproszę.
Nalałam mu wina i kiedy się odwróciłam aby mu go wręczyć stał niedaleko i wpatrywał się we mnie.
- Mówiłem Ci już, że pięknie wyglądasz....
- Nie Limuś nie mówiłeś..
Uśmiechnął się na te zdrobnienie i westchnął cicho.
- Jesteś naprawdę seksowna Lucy, mam nadzieje że zdajesz sobie z tego sprawę.
Okej! To był komplement od przyjaciela nie?
- Dziękuję, powiedzmy że zdaje. Może obejrzymy jakiś film?
- W sumie  to obejrzał bym jeszcze raz ten pamiętnik, mało z niego pamiętam.
Ciekawe dlaczego przecież oglądał go wtedy?
- Jasne, może być pamiętnik.
- A o czym on konkretnie jest?
- Serio nie oglądałeś co? Nie będę Ci zdradzać ale jest o prawdziwej miłości.
 Uśmiechnął się i usiadł na kanapie, a ja kiedy na nią spojrzałam przypomniał mi się wczorajszy seks z Harrym, boże Lucy o czym ty teraz myślisz. Twój przyjaciel właśnie siedzi i się na ciebie gapi a ty myślisz o seksie... Loczku i o matko teraz jeszcze o nim..
Włączyłam film i usiadłam obok Liam'a, popijaliśmy wino patrząc się na siebie co jakiś czas i oglądaliśmy film, czasami Li coś się mnie pytał a ja mu odpowiadałam. Naglę zrobiłam się ciekawska i chciałam wiedzieć dlaczego jest sam. Czemu jest teraz tu ze mną a nie z jakąś napaloną na niego dziewczyną no bo błagam umiał rozpalić i to samym zbliżeniem się...
- Limuś, czemu Ty tak właściwie jesteś sam?
Akurat miałam opartą głowę na Jego ramieniu kiedy poczułam jak się spiął. Podniosłam głowę aby na niego spojrzeć.
- Wiesz, jest taka jedna dziewczyna ale ona nie jest mną zainteresowana. To znaczy lubimy się ale z jej strony to chyba tylko lubienie..
Nie wierze, chyba nie ma dziewczyny która by mu się oparła.. No może ja... Ale mam chłopaka.
- Nie możliwe Liam, Musisz ją przynajmniej lekko pociągać, nie uwierzę że nic do Ciebie nie ma.
- Heh. Widocznie Jej nie pociągam. Oglądajmy...
Zdecydowanie uciekł od tematu a ja po kolejnym kieliszku wina miałam mały helikopter. Nagle miałam ochotę zadać mu tak cholernie durne pytanie, ale w końcu byłam pijana nie?
- Całowałeś się już kiedyś nie?
Zaczął się śmiać.
- A co uważasz, że nie?
Podniosłam się i usiadłam na kanapie po turecku.
- A jeśli uważam właśnie, że nie to co?
Czy ja z nim flirtuje? Nieee... Na pewno nie. Lekko go zatkało ale po chwili uśmiechnął się do mnie i odpowiedział.
- Całowałem, ale chyba nigdy nie czułem tego uczucia które powinno się czuć.
- Nie czułeś miłości?
- Mhm.
Znałam to. Zależało mi na Harrym i za każdym razem kiedy mnie dotykał, całował i był blisko dostawałam szału... Ale nie mogłam jeszcze powiedzieć, że go kocham.
 Miałam ochotę potańczyć, podeszłam do radia i włączyłam z płyty
https://www.youtube.com/watch?v=NUsoVlDFqZg
Liam spojrzał się na mnie trochę zdziwiony ale ja po prostu chciałam tańczyć. Zaczęłam kręcić biodrami i ruszać się w rytm muzyki, kochałam takie klimaty, klaskałam w dłonie i kręciłam się w kółko. Podeszłam do niego i złapałam go za rękę.
- Lucy...
- Zatańcz ze mną po prostu.
Wstał i objął mnie w biodrach a ja nimi zakręciłam zmysłowo. To nie był flirt, przynajmniej dla mnie. To był taniec, który tak kochałam. w pewniej chwili znalazłam się na jego rękach, odchylił moją głowę lekko do tyłu, jedną ręką mnie przytrzymywał a drugą lekko musnął mój dekolt po czym raz mną zakręcił i postawił na podłodze. Stanęłam do niego tyłem, otarłam się o niego i poczułam wybrzuszenie. Czyżby mój taniec na niego tak zadziałał? Może przesadziłam? Nie powinnam była tyle pić.
Podeszłam do stołu w kuchni i nalałam sobie wody, Lia podszedł do mnie i lekko odkręcił abym stała przodem do niego.
- Przepraszam, wypiłam za dużo. Będzie lepiej jak już pójdziesz.
Złapał mnie w talii i przysunął bliżej mnie.
- A co jeśli mi to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie.. Kocham kiedy tańczysz.. Jeszcze dla mnie...
- Liam proszę przestań.
Byłam pijana i hormony się we mnie odezwały, co jest dziwnego w tym że chcę go pocałować? Chce zedrzeć z niego tą koszulę i te cholernie obcisłe spodnie w których Jego tyłek wygląda tak seksownie? Nie mogłam tego zrobić bo wiedziałam, że jutro bym tego żałowała a Jemu dałabym tylko jakieś niepotrzebne nadzieje.
- Co jeśli nie chce przestać, co jeśli chce teraz...
On do cholery też był pijany ja.. Ja nie mogłam.
- Nie! Liam proszę abyś wyszedł z mojego domu zanim zrobię coś co będę żałować.
- Na przykład co? Pocałujesz mnie? Zrobisz coś na co masz teraz ochotę....?
Nie dawał za wygraną, co on najlepszego robi?
Dotknęłam palcem lekko Jego dużych ust a on złapał moją rękę i ją ucałował.
- Wyjdź już proszę.
Spuścił lekko głowę i puścił moją rękę.
- Jak sobie życzysz maluszku.
O boże... Nie wytrzymałam musiałam przynajmniej zrobić jedną rzecz.
Podeszłam do niego przytuliłam go na co on objął mnie w talii i musnął moją szyję, szlak!
Oddychałam ciężko ale musiałam myśleć w miarę trzeźwo, chodź cholera nie byłam!
Ucałowałam go  w policzek i poprosiłam raz jeszcze by wyszedł.
Kiedy to zrobił oparłam się o drzwi i starałam się uspokoić oddech. Byłam tak cholernie podniecona.. Ale czym!? No czym?! Przecież ja byłam z Harrym, podniecał mnie był cudowny, zmienił się dla mnie. Ale Liam, też był... Czułam jak cała pulsuję, jakby zrobił mi dobrze gdy mnie wtedy musnął  po szyji...
Moje piersi zrobiły się nabrzmiałe chociaż nawet ich nie dotknął a oddech był szybki i głośny...
Wstałam i poszłam wziąć zimną kąpiel aby ochłonąć bo jakby tak dalej było to musiałabym się  sama zaspokoić a tego bym nie chciała jednak. Kiedy wzięłam prysznic a moje hormony się uspokoiły położyłam się do łóżka. Jutro miałam z nim spędzić kolejny dzień sam na sam i to w samochodzie,  Jednak nie będę wtedy pijana i on również, więc będzie spokojnie... Usnęłam....
Następnego dnia rano napisałam mu sms'a żeby przyjechał jak wstanie. Był u mnie o ósmej ale tym razem na szczęście nie zastał mnie w piżamie. Kiedy przypominałam sobie wczorajszy wieczór to dostawałam rumieńce i zastanawiałam się dlaczego prawie do tego doszło...
Poprosiłam żeby poczekał w kuchni.
- Lucy..
Zatrzymał mnie a gdy spojrzałam w jego brązowe oczy znowu przypomniał mi się wczorajszy wieczór.
- Tak?
- Jedziemy tam bo chcesz pomóc Jego mamię prawda?
Nawet jeśli to co? To moja sprawa.
- Liam po prostu mnie tam zawieś a jeśli masz z tym problem to poradzę sobie.
- Nie o to chodzi. Zawiozę Cię, idź weź co masz wziąć a ja czekam w samochodzie dobrze?
- Dobrze.
Liam wyszedł a ja poszłam do skrytki w której trzymałam pieniądze. Nie było dla mnie problemu by wziąć taką sumę, więc wyliczyłam dziesięć tysięcy , włożyłam ją w kopertę i poszłam do samochodu zamykając wcześniej drzwi.
Jechaliśmy w ciszy, żadne z nas chyba nie chciało rozmawiać na temat wczorajszego wieczoru i dobrze bo co miałabym mu powiedzieć. Tym bardziej, że dziś znów miał na sobie te obcisłe portki...
- Dziękuję, że mnie zawozisz.
- Lucy, nie dziękuj. Załatw to co masz załatwić i daj mi się porwać na obiad.
Uśmiechnęłam się i zgodziłam, w końcu miałam u niego dług wdzięczności za tą podwózkę.
Bałam się jednego, co Harry powie jeśli się dowie a na pewno się dowie. Najpierw miałam zamiar podrzucić te pieniądze ale teraz myślę, że to głupota i po prostu wręczę jego mamie te pieniądze.
- Nad czym tak myślisz?
- A wiesz... Boje się trochę reakcji Hazzy jak się dowie, że to ja pomogłam Jego rodzinie.
- Nie martw się. Na pewno nic Ci nie zrobi. Dopilnuje tego.
- Nie o to się martwię. Tak ogólnie po prostu.
- Rozumiem.
Kiedy dojechaliśmy na miejsce po dwóch godzinach bo Lia bardzo wolno prowadził, jakby się bał że coś się stanie. Stanęliśmy pod bramą do domu Anny.
- Zostań tu proszę. Muszę tam pójść sama i sama to załatwić.
- Dobrze maluszku, poczekam.
Gdy doszłam do domu Anny zadzwoniłam dzwonkiem i czekałam aż otworzy.
Jak to zrobiła na jej ustach wymalował się uśmiech i oczy zaświeciły.
- Lucy?! Co tu robisz córeczko?  Sama?
Eh... Kochana była.
- Liam mnie podwiózł bo Harry musiał gdzieś pojechać. A ja mam sprawę do Pani.
- Oh nie mów mi Pani... A dlaczego Liam nie wejdzie.
- Bo go prosiłam aby poczekał, możemy porozmawiać? Nie zajmę Pani dużo czasu.
- Oczywiście wejdź.
Uh... Może mnie nie wyrzuci z domu.
- Przejdę do rzeczy bo muszę zaraz jechać.
- Dobrze dziecko.
Wyjęłam kopertę i wręczyłam jej ją.
- To jest dziesięć tysięcy które potrzebujesz na opłatę długów, Harry nie wie że o nich wiem i nie wie że tu jestem. Moi rodzice byli bogaci i mogę pozwolić sobie na to by pomóc a dzięki temu Harry może przestanie  robić pewne rzeczy. Proszę mi nie odmawiać.
Anna dalej już tylko płakała i dziękowała mi za wszystko.
Gdy się uspokoiła pożegnałam się z nią i poprosiłam aby nie mówiła na razie Harremu o tym.
Jak wróciłam do samochodu Liam spojrzał się na mnie i zapytał.
- Poszło jakoś?
- Poszło dobrze... Jedźmy na ten obiad.
- Dobrze, ale tym razem zapraszam Cię na obiadokolacje do siebie.
Obiadokolacje? Cholera... Będzie się działo... Oj będzie się działo... Nie mogę pić, Lucy pamiętaj aby nie pić! Resztę drogi się wygłupialiśmy i poznawaliśmy siebie na wzajem. Liam zaproponował aby w zimę gdzieś całą paczką wyjechać na sylwestra i spędzić go razem. Zgodziłam się pod warunkiem, że wszyscy się zgodzą i weźmie te swoje spodnie.
- A po co mam brać te spodnie?
Klops.. Zaczęłam się śmiać i powiedziałam, że tak tylko powiedziałam.
Będąc pod Jego domem ciśnienie mi się podniosło i zdenerwowałam się jak będzie. Liam objął mnie w pasie i wprowadził do mieszkania.

Jeeee....  Zauważyliście, że codziennie dodaje ? Mama mi daje a ja pisze jak torpeda bo nie mam pewności czy następnego dnia mi da :D.
Co do rozdziału no to cóż... Niektórzy mnie będą chcieli zabić, niektórzy nie :D.
 Anonimku co do Twojego pytania o Twittera na blogu to poczytaj na dole to:
Mnie to pomogło, więc Tobie może również pomoże :).
Błędy mogą być ale jak dostanę swój komputer to na spokojnie posprawdzam :)).
Kocham <33!
Buziak!




wtorek, 26 sierpnia 2014

Rozdział 13

Harry miał na sobie białą koszulę i czarne jeansy, wyglądał na prawdę dobrze. Podeszłam do niego trochę nieśmiało a on zaczął chichotać. Wręczył mi kwiaty i pocałował w szyje, wiedział że to uwielbiam.
Zaprosiłam go do domu i poszłam wstawić kwiaty do wazonu. Kiedy wróciłam zobaczyłam go stojącego przy oknie. Kiedy podeszłam do niego bliżej miał niemrawą minę.
- O co chodzi ? Stało się coś?
Harry westchnął, złapał mnie za obie ręce i poprowadził na kanapę.
Przytuliłam się do niego i czekałam aż powie co się dzieje.
- Muszę jutro wyjechać na tydzień, praca, nie pytaj.
Zrobiłam się smutna bo nie chciałam się z nim rozstawać chodź to tylko tydzień. Po za tym chciałam się w końcu dowiedzieć gdzie on pracuję.
- Harry, powiedz mi w końcu...
- Dobrze, nie kończ. Wiem o co Ci chodzi... Eh... Moja praca jest dość nie typowa. Jednego dnia pomagam w prowadzeniu burdelu, drugiego dnia zarządzam dilerami, ale tak na co dzień z chłopakami prowadzimy warsztat samochodowy. Chcesz to jutro Ci mogę pokazać..
Dobra, pierwszej części nie chciałam sobie przyswajać bo... Bo nie chciałam, to było za dużo. Ale z tym warsztatem mnie zdziwił.
- Jasne z chęcią.
- W takim razie jutro pójdziemy do mojej pracy.
 Siedzieliśmy chwilę w ciszy kiedy Harry przybliżył się do mnie znacznie i zaczął gładzić mnie po udzie.
Nie wiem kiedy i w jaki sposób ale po chwili znalazłam się na nim jednak nie przeszkadzało mi to, wiedziałam o Jego jutrzejszym wyjeździe i chciałam go dobrze wykorzystać.
Oparłam ręce na poręczy kanapy a okrakiem siedziałam mu na udach, nasze języki walczyły ze sobą a ręce Harrego błądziły po moim ciele, najpierw niewinnie bo brzuchu, po chwili trochę wyżej na piersi..
Postanowiłam dzisiaj, że to ja dam mu rozkosz.
Odchyliłam się nieco do tyłu i zdjęłam z siebie koszulkę, Hazza zrobił to samo ze swoją patrząc się raz na moje usta, oczy i piersi.
Zeszłam mu z kolan i poprosiłam aby wstał, zrobił to od razu. Rozłożyłam kanapę i usłyszałam seksowny jęk.
- Księżniczko co Ty robisz?
- Rozkładam kanapę Harry...
Powiedziałam to najbardziej seksownie jak tylko umiałam. Loczek przełknął głośno ślinę i położył się na rozłożonym już łóżku. Weszłam na nie zaraz po nim i lekko musnęłam mu umięśniony brzuch.
Po całym Jego ciele rozszedł się dreszcz, a ja postanowiłam rozpiąć mu rozporek u spodni.
- Lucy... Nie...
- Ciii...
Uciszyłam go i opuściłam mu trochę trochę spodnie, po czym musnęłam mu ustami miejsce między bokserkami a pępkiem. Palcem lekko zahaczyłam mu bokserki i zjechałam lekko w dół aby palcem wskazującym lekko go dotknąć.
- Co Ty ze mną robisz kobieto...
- Już to kiedyś mówiłeś Harry.
- Wiem, ale żadna dziewczyna tak na mnie nie działała jak Ty kochanie.
Nie byłam pewna ile w tym prawdy ale nie obchodziło mnie to wtedy.
Podniosłam się trochę i zsunęłam swoje spodnie rzucając je gdzieś obok. Harry pociągnął mnie za rękę i znowu wylądowałam na nim. Wziął moją rękę i zaczął całować każdy mój palec zaczynając od kciuka.
Usiadłam mu na udach a on lekko podparł się na łokciach.
- Zdejmij go dla mnie kochanie.
Domyśliłam się, że chodzi o biustonosz, więc wykonałam Jego prośbę i gdy tylko to zrobiłam oczy mu się zaświeciły. Jedną ręką pogładził moje sutki a ja zadrżałam przez ciepły dotyk.
Zaczęło się pomału ściemniać co skutkowało tym, że było jeszcze romantyczniej niż zawsze.
Lekkie światło od latarni padało do pokoju a my kosztowaliśmy nasze ciała.
Harry położył mnie na plecach i sam zaczął skradać pocałunki no moim brzuchu i miednicy, czułam jak gorąco robi się w pokoju, nie mogłam oddychać a brzuch zaczął mnie dziwnie boleć z podniecenia.
Chciałam to zrobić, chociaż nie byłam przekonana czy go kocham to wiedziałam, że tego chce.
Uniosłam lekko biodra a to zachęciło go do zdjęcia mi bielizny.
- Lucy...
Zamknęłam mu po raz kolejny buzie tylko tym razem pocałunkiem, tak zdecydowanie w tych sprawach i ja i on lubiliśmy kiedy dominacja należała do mnie.
Nie mieliśmy na sobie nic prócz bijącego od nas gorąca, które było spowodowane podnieceniem.
Byłam pewna, że tego chce więc postanowiłam mu to pokazać.
Przegryzłam mu lekko płatek  ucha i poruszyłam biodrami gdy na mnie leżał.
Spojrzał się zdezorientowany a ja szepnęłam mu do ucha, że  chce mieć go w środku, dosłownie w środku.
Zaskoczyły go moje słowa ale nie musiałam drugi raz powtarzać. Rozchylił lekko moje nogi  i pogłaskał ją ręką. Spojrzał się na mnie i pocałował mnie usta sprawdzając czy jestem pewna znowu spojrzał mi się w oczy ale już mniej pewnie niż przed chwilą.
- Tak Harry, chcę tego.
Wstał i z lewej kieszeni spodni wyjął prezerwatywę by po chwili ją na siebie założyć. Kiedy na mnie ponownie wszedł, zaczął masować moją pierś prawą ręką a lewą się podtrzymywał. Wszedł we mnie dość mocno i szybko co wywołało u mnie jęk. Czułam lekki ból ale zaraz przyćmiła go rozkosz. Poruszaliśmy biodrami w jeden rytm, ja zataczałam kółka a on wkładał mi go mocniej i wychodził ze mnie co chwilę aby włożyć go na nowo.
Długo nie musiałam czekać aby stan szczytowania do mnie dotarł. W pewnej chwili poczułam wielki dreszcz i gorąc jednocześnie, zagryzłam wargę po czym dość głośny jęk wydobył się z moich ust.
Harry wiedział, że to był ten moment i zaczął mocniej i szybciej się we mnie poruszać.
Po chwili i on doszedł. Opadł obok szepcząc moje imię. Nasze oddechy musiały się uspokoić zanim cokolwiek powiedzieliśmy. Leżeliśmy do siebie bokiem i patrzyliśmy się w swoje oczy z wielkim uśmiechem na buzi. Byliśmy dla siebie kimś wyjątkowym, chcieliśmy być blisko siebie już cały czas a jutro miał wyjechać na tydzień.
To miało być siedem cholernych dni bez mojego Harrego. Chciałam aby został, żeby nigdzie się nie ruszał ale to było nie możliwe.
Leżeliśmy tak chyba godzinę i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Cieszyliśmy się po prostu sobą, ale musiało i to się w końcu skończyć.
- Kochanie będę się zbierał muszę się jeszcze spakować i załatwić parę spraw. Jutro przed po południu przyjadę do Ciebie to pojedziemy do warsztatu, ja dopiero wieczorem jadę, więc będziemy mieli później resztę dnia dla siebie.
Z przykrością ale musiałam się zgodzić. Jutro czekało mnie bieganie z Liam'em i musiałam się dowiedzieć o której żeby wstać i się przygotować. Cieszyłam się, że mnie wyciągnął bo lubiłam biegać a jutro miało być bardzo ciepło.
Odprowadziłam Hazze do drzwi i pożegnałam się z nim równie namiętnym pocałunkiem jak nasz seks...
Kiedy wyszedł poszłam wziąć szybką kąpiel i udałam się do kuchni aby coś zjeść. Wybrałam coś na szybko, czyli kanapki z serem i pomidorem.
Gdy zjadłam postanowiłam zadzwonić do Liam'a aby umówić się z nim na jutro.
Wybrałam Jego numer i czekałam na odbiór połączenia.
- Lucy?
Był zdziwiony moim telefonem, ale w sumie się nie dziwie bo go zostawiłam na parkingu wcześniej.
- Cześć Liam, przeszkadzam?
- Nie! Nie no co Ty.... Ty.. Nigdy.. Myślałem po prostu, że jesteś na mnie zła.
Westchnęłam.
- Nie.. Dzwonie aby się umówić z Tobą na jutrzejsze bieganie, o której byś chciał?
Nie zdawałam sobie sprawy, że na Liam'a buzi pojawił się wielki uśmiech i miał zamknięte oczy.
- O której tylko chcesz Niunia.
Niunia?
- Najlepiej rano, siódma?
- Dobrze, cieszę się że dzwonisz...
- Też się ciesze. To co do jutra?
- Tak... Będę u Ciebie o siódmej.
- Wspaniale! To buziak!
Już nie usłyszałam jak odpowiedział, rozłączyłam się.

POV:LIAM
- Do zobaczenia słoneczko...
Niestety nie usłyszała co powiedziałem, a może na szczęście? Sam już nie wiem.
Lucy była inna niż wszystkie dziewczyny które znałem, wiedziałem o tym że jest dziewczyną mojego przyjaciela ale nic nie mogłem poradzić na to, że gdy ją widzę to wszystko we mnie chodzi, chce ją całować, przytulać, opiekować. Chcę aby była tylko moja. Bardzo bym chciał aby chodź trochę do mnie czułą tego co ja czuję do niej.. Oszalałem, kiedyś byłem rozsądnym facetem a teraz? Chce zaryzykować przyjaźń dla miłości... Tak dla miłości bo ja kocham Lucy... Teraz gdy do mnie zadzwoniła oszalałem z radości bo myślałem, że się obraziła za ten incydent przy szpitalu. Wiem, że postąpiłem głupio ale gdyby coś się jej stało.. Miałem wrażenie, że Ona nie jest do mnie do końca przekonana dlatego cieszyłem się z wyjazdu Harrego. Chciałem się do niej zbliżyć na tyle ile mi pozwoli. Zwariowałem ale nie potrafię nic na to poradzić, że się w niej zakochałem.
Siedziałem cały czas na łóżku i zastanawiałem się jak będzie wyglądał jutrzejszy dzień. Musiałem przestać być taki słodki, w końcu jeśli jest z Harrym to oznacza,że lubi jak facet jest niegrzeczny.
Na każdym kroku ją widziałem.. Kiedy zamykałem oczy, jak spałem... Dzisiejszej nocy również mi się śniła.
Rano nie spałem już od piątej, to miało być tylko bieganie a ja szukałem stroju co najmniej na pierwszą randkę.
Kiedy udało mi się w końcu ubrać wybiegłem z domu i jak torpeda pobiegłem do domu Lucy.
Będąc pod jej domem zapukałem trzy razy i czekałem aż drzwi się otworzą. Miałem nadzieje, że Harry jednak nic nie wie o tym. Skłamałem Lucy, że się go zapytałem bo nie byłem pewien czy się zgodzi.
Czekałem chyba pięć minut kiedy naglę drzwi otworzyła mi najpiękniejsza dziewczyna na świecie. Włosy miała rozczochrane, oczy były zaspane a na sobie miała na prawdę skąpą koszulkę, którą miałem ochotę z niej zedrzeć.
- Boże Liam, przepraszam! Zaspałam.... Daj mi dziesięć minut, wejdź.
Zaczęła się tłumaczyć a ja zacząłem się śmiać, była taka urocza gdy była zakłopotana.
- Nie ma sprawy Lucy, poczekam.
Wszedłem do Jej domu i rozejrzałem się, było to w jej stylu. Na ścianach wisiały stylowe obrazy i w ogóle wszystko tu było nowoczesne i takie Lucy.
Po dziesięciu minutach zeszłą z góry prawdziwa seks bomba.. Miała na sobie krótkie shorty i top na ramiączka z lekkim dekoltem, który i tak podkreślał jej piersi.
- Jestem gotowa możemy biegać.
- Super to co w stronę polany?
- Jasne.
Wyszliśmy z domu by mogła zamknąć drzwi i zaczęliśmy biec. Co chwila się na nią patrzyłem, włosy miała związane w kucyk czy jakoś tak a piersi tak cudownie jej podskakiwały.
Biegnąc zacząłem opowiadać żarty i lekko ją szturchałem.
Naglę lekko się potknęła a ja szybko złapałem ją w swoje ramiona, że teraz gdyby nie te stroje wyglądałoby to jakbym ją niósł do łóżka.
Patrzyliśmy się w swoje oczy a ja marzyłem tylko o tym by ją pocałować, by chodź raz poczuć jej brzoskwiniowe usta. Zbliżałem się do niej ale niestety przerwała z uśmiechem na ustach.
- Dziękuję za pomoc, możesz mnie już postawić.
Zrobiłem to o co mnie prosiła i pobiegliśmy dalej.
Po godzinie wzajemnego śpiewania i droczenia się dobiegliśmy na polanę.
Lucy położyła się na trawie a ja obok niej. Tyle bym z nią chciał tu robić.. Chciałbym jej pokazać najpiękniejsze zakątki tego miejsca.. Niestety.
- Harry dziś wyjeżdża wiesz ?
Oczywiście jakby nie wiedział...
- Wiem, szybko wróci.. A Ty?
- Co ja?
- Co będziesz robić przez ten czas?
Przekręciłem się na brzuch i łokciami zacząłem się podpierać aby ją lepiej widzieć.
Usta miała lekko rozchylone, piersi lekko jej się unosiły i opadały a oczy miała zamknięte.
- Nie wiem... Masz jakiś pomysł?
Ja? Ona mnie się pyta? O matko..
- No nie wiem.. Jak będziesz miała ochotę to możemy się widywać.
- Dobrze. Zobaczymy jak to będzie. Chodź wracajmy już.
POV: LUCY

Biegliśmy do domu dość szybko i w ciszy. Liam zerkał na mnie co jakiś czas i zdarzało się, że lekko muskał moją dłoń swoją.
Będąc pod moim domem stanęliśmy na przeciw siebie a mnie zrobiło się gorąco bo był na prawdę blisko mnie, tak jak wtedy gdy mnie złapał gdy się potknęłam.
Zaczął się zbliżać i zamknął oczy a ja spanikowałam.
- Liam...
Gwałtownie się otrząsnął i spojrzał na mnie przepraszającym wzrokiem.
- Lucy...
- Dziękuję za pierwszy dzień, pewnie będę miała zakwasy...
- Gorąca kąpiel i masaż załatwią sprawę... To ja dziękuję.
- Kąpiel okej ale masaż to dopiero za tydzień.
Spuścił wzrok i ucałował moją dłoń na pożegnanie a następnie pobiegł przed siebie.
Naprawdę czasem nie rozumiałam facetów.
Weszłam do domu i wzięłam gorącą kąpiel aby zakwasy były mniejsze.
Czas zleciał mi dość szybko bo zanim się obejrzałam przyjechał Harry.
- Witaj słońce!
- Harry jestem na górze w sypialni chodź.
Przyszedł do mnie i objął mnie od tylu całując po karku.
- Mmmm... Brzoskwinka moja...
Zaczęłam się śmiać...
- Skarbie...
- Tak Harry? Jego ton był trochę przerażający więc odwróciłam się do niego i spojrzałam w oczy.
- Musze wyjechać wcześniej, więc jeśli chcesz to zawiozę Cie do warsztatu a sam pojadę na lotnisko. Tam będą chłopcy, więc najwyżej Cię odwiozą.
- A Ty czym jedziesz?
- Samochodem kochanie...
- Dobrze zawieś mnie to może przy nich nie będę płakać.
- Skarbie...
- Dobrze już dobrze.
Jechaliśmy dziesięć minut, Harry otworzył mi drzwi i poszliśmy do środka.
Byli tam wszyscy: Zayn, Louis, Niall i jak się okazało również Liam który wysunął się bez koszulki cały usmarowany farbą spod samochodu, o mój boże...
- Siema, słuchajcie ja muszę jechać wcześniej a Lucy żeby nie było smuto przywiozłem do Was. Zajmijcie się nią dobrze a i Liam! Mam sprawę.
Przywitałam się z każdym oprócz wcześniej wymienionego, wysmarowanego smarem...Liama..
Nie do końca słyszałam o co chodzi ale coś Harry mówił aby Payne na mnie uważał i dbał o mnie pod czas Jego nieobecności. No błagam nie byłam małą dziewczynką.
Harry podszedł do mnie i objął szepcząc do ucha.
- Będę za Tobą cholernie tęsknił księżniczko... Zadzwonię jak dojadę i w ogóle..
- Mhm... Do zobaczenia Harry... Też będę tęsknić..
Miałam łzy w oczach ale powstrzymałam się.
Hazza dał mi buzi i poszedł do samochodu, gdy już w nim był pomachał mi, wysłał buziaka z ręki i odjechał.



Yeah! Na na na Yeah!
Podoba się :))) ? Coś tam się zadziało:))
Niestety muszę jeszcze od mamy pisać co liczy się z tym, że mogą być błędy. 
Mój komputer do przyszłego tygodnia może będzie, dysk jest walnięty i napęd, więc zobaczymy.
Mamie podziękowałam na co się uśmiechnęła i dziś mogłam ciut dłużej... Uhh.. Zasady..jej...zasady.
Jak tam samopoczucie... Kończą się wakacje uh... szkoła...zima...nie chce.... 
#Martix: Nie wpadaj mi w depresję <3. Nawet kiedy skończę pisać to opowiadanie bardzo możliwe jest, że zacznę nowe :)) Wszystko zależy od Was.
Dziękuję za komentarze <33
Kocham Was!!! :***

Buziak!



poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Rozdział 12

Rano kiedy się obudziłam, poczułam że ktoś mnie obejmuje. Trochę się przestraszyłam bo każdy wczoraj był pijany i może nie zauważył ten ktoś, że tu jestem? Odwróciłam głowę do tyłu aby zobaczyć kto ze mną śpi. Jak ja się ucieszyłam kiedy okazało się, że to był Harry.
- Śpiochu wstawaj...
Zamruczał coś i wyglądał tak seksownie... Pogłaskałam mu policzek i szepnęłam znowu aby wstawał.
Chciałam się dowiedzieć co on tu robi. Loki układały mu się w nieładzie a klatka piersiowa unosiła pomału i spokojnie. Cieszyłam się z Jego zmiany na lepsze, cieszyłam się po prostu, że go mam...
- Harry...
Lekko przekręcił się na bok, spojrzał na mnie jednym okiem i powiedział zachrypniętym seksownym głosem.
- Witaj księżniczko..
- Wstawaj kochanie..
Złapał się za głowę i popatrzył na mnie tak niewinnie..
- A zanim wstanę... Mogłabyś przynieść mi tabletkę na ból głowy? Mam koszmarnego kaca..
Kiwnęłam głową na znak zgody i wstałam z łóżka. przebrałam się w jakiś dres Louisa i zeszłam na dół do kuchni aby wziąć Harremu lek.
Dlaczego się nie zdziwiłam jak zobaczyłam Liama siedzącego na krześle i pijącego kawę?
- Dzień dobry.
Odwrócił do mnie swój jeszcze zaspany wzrok i uśmiechnął szeroko.
- Witaj.. Kawy?
- Nie dziękuję, przyszłam po jakąś tabletkę przeciw bólową, wiesz może gdzie znajdę coś takiego?
Uśmiechnęłam się do niego trochę zakłopotana bo nie wiedziałam gdzie Lou trzyma takie rzeczy.
- Kacyk męczy? Przecież dużo nie wypiłaś.
Wstał z krzesła i zaczął na prawdę bardzo powoli się do mnie zbliżać. Hola, hola, ale po co?
 - Nie ja nie mam.. Dla Harrego, prosił żebym mu przyniosła bo to Jego męczy kac.
Naglę się zatrzymał a mina mu zrzedła, odwrócił się trochę w bok i wziął jednym szybkim ruchem swój kubek z kawą. Wymamrotał odpowiedź pod nosem ale i tak usłyszałam co mówił.
- Na górze, nad kuchenką... A tak swoją drogą to nie ładnie ze strony Harrego, że wysyła dziewczynę po tabletki kiedy sam zdycha przez chlanie i to jeszcze taką dziewczynę..
Wyszedł a ja zastanawiałam się czy przypadkiem nie śnie. Co w tym złego, że chcę pomóc swojemu chłopakowi? Po co on się tym interesuję?
Poszłam po tą tabletkę do szafki wskazanej przez Liama, wzięłam mu dwie tak na wszelki wypadek, nalałam do szklanki wody i ruszyłam na górę.
Po drodze jeszcze spotkałam zaspanego Nialla, który był również skacowany jak Harry.
- Siema Lucy, jak tam?
- Dobrze ale widzę, że u Ciebie tak sobie?
- Bywa lepiej, z reguły tyle nie pije..
Uśmiechnęłam się do niego i ruszyłam do pokoju, w którym leżał Harry.
Leżał rozłożony na łóżku i patrzył się w moją stronę. Kiedy mnie zobaczył od razu się uśmiechnął.
- Co tak długo kochanie?
- Aa tam..
Machnęłam ręką i kontynuowałam.
- Liama spotkałam w kuchni, pokazał mi gdzie są te tabletki - Tu pokazałam na swoją rękę i podałam mu je i wodę.
- A teraz Nialla na górze, wcale nie jest w lepszym stanie niż Ty.
Wziął tabletki i popił je, następnie wyciągnął do mnie rękę, od razu mu podałam swoją i zostałam dosłownie na niego wciągnięta.
- Harry!
Zaczęłam się śmiać kiedy zaczął mnie gilgotać... Głupek!
Kiedy zakończył mnie już torturować, spojrzał mi w oczy.
- Lucy... Nie chciał bym Cię nigdy stracić.. A wiem, że tak będzie..
Eee?
- Dlaczego uważasz, że mnie stracisz? 
Nie rozumiałam czemu tak myślał, przecież między nami było nad wyraz dobrze.
- To nie tak, po prostu obawiam się, że w końcu zrobię coś strasznego...
Strasznego?
- Nie myśl o tym Harry, cieszmy się z tego co mamy. Powiedz mi lepiej jak to się stało, że się obok Ciebie obudziłam?
Uśmiechnął się do mnie i zaczął mnie obejmować i całować po szyj.
- Obudziłem się nad ranem i kiedy zobaczyłem, że Cię nie ma obok.. No wiesz, chciałem być przy Tobie.
Aww... Słodki był.
- Ciesze się w takim razie, że się obudziłeś.
- Bardzo byłem wczoraj niegrzeczny?
Prócz tego, że Liam Cię musiał zanieść do łóżka, rozbierałeś się i takie tam to nic...
- Nie byłeś grzeczny.
- To dobrze.
 Było za dwadzieścia dwunasta, musiałam jechać do domu i do Emmy.
- Będę się zbierać a Ty jak chcesz to zostań, muszę podjechać się przebrać i jadę do szpitala.
- Dobrze skarbie, odwiozę Cię.
- Nie musisz, autobusy są...
Lewa brew uniosła mu się ku górze i spojrzał na mnie gniewnie, ale tak nie jakoś niebezpiecznie.
- Odwiozę Cię Lucy.
Nie lubił kiedy mu się sprzeciwiało, a ja nie lubiłam jak ktoś mi mówił co mam robić, po za tym wczoraj pił.
- Harry, w innych okolicznościach bym się zgodziła ale chyba zapomniałeś, że wczoraj piłeś? Pojadę autobusem, daleko nie jest.
Widziałam Jego niezadowoloną minę, więc dałam mu buzi i pstryczka w nos.
- Dobra.. Ale napisz mi jak dojedziesz..
- Dobrze.
Harry się ubrał i zeszliśmy na dół gdzie wszyscy już siedzieli w salonie i wesoło rozmawiali.
Kiedy przeszliśmy przez próg każdy się na nas spojrzał i uśmiechnął prócz jednej osoby.
Pierwsza odezwała się Perrie.
- Co tam? Jak się spało?
- Zgodnie odpowiedzieliśmy, że dobrze, a ja dodałam.
- Ja uciekam  kochani, Louis świetna impreza, dziękuję kochani.
Teraz odezwał się Louis.
- Harry Cię chyba odwiezie?
- Nie, Harry pił wczoraj przecież.
- Lucy tym razem pojedzie autobusem.
- Ja ją odwiozę. Wczoraj mało wypiłem.
Liam...
- Nie dziękuję. Wczoraj może i wypiłeś mało ale jednak wypiłeś. Autobus wcale nie jest taki zły.
Widziałam ich niezadowolone miny, ja jednak zaczęłam się śmiać i do każdego z kolej zaczęłam podchodzić. Dałam każdemu buziaka, została jeszcze Perrie, Liam i Harry.
Podeszłam do blond koleżanki.
- Do zobaczenia kochana.
- Lucy może masz ochotę na zakupy dziś przed wieczorem?
W sumie to nie jest taki zły pomysł.
- Dobra siedemnasta może być?
- Jasne, pod galerią.
Dałyśmy sobie buziaka w policzek  i podeszłam aby pożegnać się z Liamem.
- Mogę wziąć od Ciebie numer? Pamiętasz o  jutrzejszym dniu?
No tak bieganie...
- Jasne, weź od Harrego czy Louisa, muszę uciekać. Tak pamiętam.
Znowu poczułam Jego perfumy, dałam mu buziaka w policzek i od razu podeszłam do Harrego.
- Nie będziemy się widzieć parę godzin a ja już tęsknie Księżniczko...
- Ja też Harry. Dziś na zakupy idę po południu z Perrie, więc jak chcesz to wpadnij do mnie wieczorkiem.
Od razu na Jego twarzy pojawił się uśmiech i dał mi soczystego buziaka przy wszystkich w usta.
Pomachałam każdemu, no prawię bo Liam gdzieś poszedł i wyszłam na autobus.
Droga do domu zajęła mi na prawdę szybko, kiedy doszłam na przystanek od razu przyjechał mój transport. Jechałam też niezbyt długo.
Gdy byłam już do domu wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w niebieską bluzkę i szarą bluzę z kapturem i jeansy.
Tym razem wzięłam swój samochód i pojechałam do szpitala. W trakcie jazdy dostałam sms'a, byłam przekonana, że był od Harrego ale jak zwykle się myliłam. Czy ja się zawsze muszę mylić?

"Witaj Lucy...
Wziąłem Twój numer od Harrego, tak jak mówiłaś...
Pusto się u Louisa zrobiło jak wyszłaś.... Nie jesteś zła, że piszę? 
Limuś......"
Dlaczego miałabym być zła? Jeśli Harry nie ma nic przeciwko to znaczy, że sobie ostatnio coś uroiłam. 
Liam był moim przyjacielem tak jak Louis.
Kiedy byłam już przy szpitalu co zajęło mi  chwilę odpisałam mu.
"Hej, hej. Cieszę się.
No oczywiście, bo beze mnie zawsze jest pusto... :)...
Przepraszam, że nie odpisałam od razu ale jechałam samochodem.
Nie jestem zła Liam :). Nie mogę teraz bardzo pisać bo jestem w szpitalu xx. "
Chyba nie do końca wiedziałam co zrobiłam pisząc tego sms'a bo Liam chyba zrozumiał, że to ja leże w szpitalu czy coś... A dlaczego tak uważam?
Kiedy byłam jeszcze na parkingu, bo szukałam miejsca z dziesięć minut zobaczyłam biegnącą sylwetkę w moją stronę. Zdziwi to kogoś? To był Liam, biegł jak szalony w stronę szpitala, więc go zawołałam.
Gdy mnie zobaczył całą i zdrową na parkingu podbiegł do mnie i złapał mnie w ramiona tak, że trzymał mnie na rękach właściwie a ja nie wiedziałam czy się ruszyć i nie wiedziałam co powiedzieć, no normalnie mnie zamurowało!.
- Tak się przestraszyłem, maluszku... Tak się bałem...Lucy...
Co jest do cholery!
- Liam! Puść mnie! O co Ci chodzi!?
 Kiedy się w końcu otrząsnął, popatrzył na mnie i spuścił głowę.
- Przepraszam.. Po prostu jak dostałem Twojego sms'a 
- Dobra nic już nie mów... Moja przyjaciółka tu leży.. Musze iść Liam.
Nie chciałam wiedzieć czemu przybiegł, wiem może źle napisałam tego sms'a ale nie musiał od razu przybiegać.
- Rozumiem... Nie bądź zła... 
- Nie jestem zła, po prostu muszę iść. Liam... Miło, że się o mnie troszczysz, jesteś prawdziwym przyjacielem, dziękuję Ci ale pora na mnie już.
- Rozumiem.... Przyjaciółko....
Uśmiechnęłam się i poszłam do szpitala zostawiając go na parkingu. Co miałam zrobić? Liama było w moim życiu od paru dni za dużo, nie że mi  to przeszkadzało tylko było to wszystko dziwne.
Będąc u Emmy opowiedziałam jej wszystko co się dzieje, wiedziałam, że odpowiedzi na nurtujące mnie pytania nie dostanę jednak potrzebuje się wygadać.
Siedziałam u niej z dwie godziny, byłam u lekarza prowadzącego ale powiedział mi tylko tyle, że musimy czekać a jej stan jest stabilny.
 Jadąc spowrotem do domu napisałam Harremu, że tęsknie i, że u Emmy bez zmian i że wracam do domu.
Niestety Perrie odwołała nasze zakupy na jutro bo Zayn miał inne plany, trudno.
Harry mi nie odpisywał, więc stwierdziłam, że albo odsypia albo jest w  pracy.
Będąc pod swoim domem zobaczyłam go... Miał piękny bukiet róż a mi zabrakło mowy w gębie...


Mamy następny:)), udało mi się wejść od mamy:).
Szybciutko naskrobałam następny, cieszycie się?:))
Czytając Wasze komentarze dziewczyny pod ostatnim rozdziałem ucieszyłam się jednak z Waszych reakcji. Nie chce aby było nudno, więc coś się dziać musi prawda?
W tym rozdziale za dużo się nie dzieje... Ale zmienimy to :)).
Pamiętajcie o ask'u :)), możecie mi tam zadawać pytania :).
Rozdział nie sprawdzony bo mam ograniczony czas użytkowania ale jak znajdę jakieś błędy to następnym razem poprawie:)).
Proszę osoby czytające a nie komentujące o komentowanie :))))).
Koooochaaam Waaaas <333
Buuziak!




piątek, 22 sierpnia 2014

Rozdział 11

Kiedy ten beznadziejny film się skończył chłopcy wpadli na pomysł na następny, jednak tym razem się z Perrie zbuntowałyśmy i wspólnie oświadczyłyśmy, że teraz to my wybieramy film i im nic do tego. Oczywiście nie obyło się bez stęków i jęków ale Liam nam pomógł.
- Dobra dajcie spokój obejrzymy jeden film, który wybiorą a potem albo porobimy coś innego albo włączymy jakiś film.
Liam jak zawsze umiał znaleźć wyjście z sytuacji, każdy zgodnie pokiwał głową na co ja się bardzo ucieszyłam i posłałam mu uroczy uśmiech. Harry z Louisem komentowali coś tam w stylu, że chcę oglądać babski film ale, że go lubią to ustąpią. Szukałyśmy dość długo bo nie było tu dużego wyboru kiedy nagle natrafiłam na jeden tytuł, "Pamiętnik". Obie zgodnie pokiwałyśmy głową i włączyłyśmy film.
Tym razem siedziałam koło Harrego oczywiście i Liama. Louis z Niallem poszli po przekąski i usiedli na podłodze a Zayn z Perrie siedzieli na fotelu, to znaczy Zayn siedział a Perrie prawie na nim leżała, dziwnie to wyglądało ale cóż miłość...
Kiedy zobaczyli jaki film włączyłyśmy westchnęli z zrezygnowania i zaczęli oglądać.
O dziwo każdy z nich był bardzo skupiony no bo błagam, ten film to klasyk.
Siedziałam normalnie i miałam rękę złączoną z Harrego ręką, druga zaś leżała mi obok nogi po stronie lewej czyli Liama. Kiedy właśnie był moment poznania się Noah z Allie, moja lewa ręka poczuła na prawdę ciepłą dłoń, zrobiło mi się cholernie gorąco i pomału żeby nie wzbudzić podejrzeń i przede wszystkim żeby Harry nie zauważył odwróciłam głowę i widziałam tylko Jego profil, oglądał sobie tak po prostu film ale zauważyłam rumieńce na twarzy...
Zabrałam rękę oczywiście od razu chociaż była tak cholernie ciepła i duża.. Harrego też była ale Jego dłoń była inna, po prostu inna.
Musiałam stąd na chwilę wyjść na moment bo czułam, że coś się niedobrego dzieje, coś wisiało w powietrzu. Szepnęłam Harremu, że muszę do łazienki i żeby się nie martwił bo zaraz wrócę. Pokiwał głową i dał mi buzi a ja poczułam ciepło w podbrzuszu, zawsze tak miałam gdy mnie całował.
Poszłam na górę i zamknęłam się w ciepłym pomieszczeniu zwanym łazienką.
Co się do cholery dzieje? Dlaczego ja tak reaguje skoro to przyjacielskie gesty a to, że dotknął mi ręki to był po prostu przypadek? Ochlapałam trochę twarz wodą i wytarłam jednorazowym ręcznikiem. Muszę tam wrócić i zacząć zachowywać się normalnie.
Wyszłam z łazienki i udałam się do reszty, schodząc czułam wzrok kogoś na sobie ale nie miałam odwagi spojrzeć kto to, uznałam że to po prostu alkohol sprawił moją paranoje.
Kiedy podeszłam do chłopców obaj spojrzeli się na mnie i udostępnili mi miejsca między nimi. Usiadłam i podkuliłam nogi pod brodę.
Kiedy był koniec filmu i Noah i Allie umarli, jedna pojedyncza łza spadła mi z twarzy, przytuliłam się do Harrego i zamknęłam oczy na moment. Nie trwało to długo bo zaraz usłyszałam głośną muzykę.
- Dajemy! Nie zamulamy! Tańczymy ziomy!
Taa.. Cały Louis...
Wszyscy poszli na parkiet nawet Harry ale ja.. Wolałam zostać na wygodnej kanapie i sączyć mojego cudownego któregoś z kolej drinka.
Hazza był już nieźle wstawiony, do tego stopnia, że potykał się o własne nogi. Wybijała dopiero pierwsza w nocy albo już pierwsza, mnie się spać nie chciało jednak resztki zdrowego rozsądku zostały.
Zastanawiałam się jak ja z takim pijanym chłopakiem wrócę do domu... Podeszłam do Louisa aby zapytać się go o to.
- Co ja mam zrobić z Harrym? Zobacz...
Właśnie próbował tweerkować  o ile można to było tak nazwać i każdy miał z niego niezłą polewkę, każdy prócz mnie bo musiałam się nim zająć.
- Lucy spokojnie, położy się w tym pokoju co go znalazłaś.
- Aaa.. To ja go tam może zaciągnę i będę się zwijać.
- Co?! Ha ha ha... Zwariowałaś? Pokój gościnny obok pokoju gdzie będzie Hazza lub z nim, ale ostrzegam... Gdy jest pijany to może zrobić krzywdę bo kopie nogami i uderza rękami gdzie popadnie..
- Aaa.. Dzięki... To ja go pójdę już może... Eee..
Zacięłam się bo mój chłopak właśnie zdjął spodnie i położył się na dywanie spać.
- Louis zaczął się z resztą śmiać tak, że prawie sami wylądowali na podłodze, świetnie..
Podeszłam do niego i próbowałam go podnieść ale kuźwa był za ciężki.
Kiedy przy nim klękałam poczułam ręce na mojej talii... Te duże i ciepłe ręce.. O cholera...
Klęknął przy mnie i szepnął mi tak cholera dziwnie...
- Ja się nim zajmę, spokojnie maluszku...
Co? Co? Co? Maluszku... Liam co Ci jest to cholery!
- Dziękuję...
Szepnęłam nieśmiało i podniosłam się aby mógł wziąć Harrego do pokoju. Zobaczyłam gdy go bierze na ręce i jak opinają mu się wszystkie mięśnie, o jasna przepiórcza kurko...
Poszedł z nim na górę a ja musiałam ochłonąć. Krzyknęłam do Perrie i chłopaków, że na chwilę idę przed dom. Kiwnęli, że okej ale Perrie z Louisem musieli się upewnić czy się dobrze czuję, więc odrzekałam im spokojnie tak chociaż w środku buzował we mnie wulkan, który chciał wystrzelić ale uspakajał się gdy tylko zdawał sobie sprawę, że to idiotyzm...
Właśnie leciała jakaś wolna piosenka, której nie znałam a ja stałam na podjeździe i patrzyłam przed siebie.
Nagle usłyszałam kroki i ten głos..
- Zmarzniesz.. A nikt..nikt nie chce żebyś była chora..
Okrył mnie swoją bluzą, która pachniała tak inaczej niż ta Harrego, pachniała równie pięknie ale jednak inaczej.
- Dziękuję...
Stanął obok mnie i popatrzył się w górę.
- Śpi jak coś.. Nawet przez chwilę się nie obudził.. Mówię, bo pewnie chciałabyś wiedzieć.
- Tak... Dzięki.
- Piękna noc prawda? Chociaż chłodna to piękna...
Coś ww tym jest Liam... Coś w tym jest...
- Tak masz racje piękna..
- Dlaczego nie tańczyłaś?
Czy on musi zadawać mi ciągle pytania? Dobra zadał mi może trzy lub cztery ale ugh...
- Jestem po prostu zmęczona, tyle..
- Rozumiem... A czy.. Znajdziesz siłę by zatańczyć ze mną jeden taniec?
Co?! Kiwnęłam głową na znak zgody a Liam objął mnie w pasie..
 Leciała akurat piosenka Garou  "Belle".
"Belle "
"Piękna"
"C'est un mot qu'on dirait inventé pour elle"
"To jest słowo, które zdaje się być stworzone dla niej"
"Quand elle danse et qu'elle met son corps a jour"
"Kiedy tańczy pokazuje swoje ciało"
"Tel un oiseau qui étend ses ailes pour s'envoler "
"Jak ptak co rozkłada skrzydła do lotu"
"Alors je sens l'enfer s'ouvrir sous mes pieds "
"A ja czuję, jak piekło otwiera się u mych stóp".
 Przy pierwszej dziwnie się czułam, bo Liam śpiewał mi ją do ucha a ja eee byłam cała sztywna.. Ale starałam się zachować na tyle ile mogłam spokój.
Czułam, że tą piosenkę powinnam z Harrym tańczyć a nie z nim ale nie mogłam powiedzieć, że było mi jakoś źle w Jego ramionach bo było cudownie...
Kiedy piosenka się skończyła Liam ukłonił mi się i pocałował moją prawą dłoń.
Ja również się ukłoniłam i uśmiechnęłam do niego.
- Dziękuję za taniec...
- To ja dziękuję maluszku..
Mhm...
Popatrzyłam się dziwnie ale zignorowałam to bo przecież mógł to być przyjacielski gest no takie zdrobinienie.
- Lucy....
- Hmmm?
- Jutro to nie ale może pojutrze pobiegamy co ? Rozmawiałem z Harrym i nawet się ucieszył, że będziesz miała z kim biegać bo on sam jest leniem.
Powiedział mu? Nie wściekł się? Czyli ma zaufanie do nas uf... Mój Harry..
- Dobrze Liam pojutrze biegamy.
Pożegnałam się z nim dając mu całusa w policzek i poszłam pożegnać się z wszystkimi. Byłam cholernie zmęczona i położyłam się od razu do łóżka gdy tylko do niego trafiłam.


Heejj...:(
Przykra wiadomość.. Ugh...  Mój komputer zdechł, to znaczy twardy dysk się zepsuł :/... Dopiero w poniedziałek go zanoszę do reperacji a dzisiejszy rozdział, który dla Was pisze na szybko jest na mojej mamie komputerze a ona nie jest taka chętna do dawania swojego sprzętu, więc ohh jestem najmilszą córką na świecie teraz :)). 
Pozwoliła mi wejść na chwilę więc w szybką chwile naskrobałam  TO :). Nie obiecuję kiedy będzie następny bo nie wiem ile będzie trwała naprawa tego mojego gówna.. Ale! Postaram się namówić moją mamę po weekendzie aby mi dała jeszcze na to może będzie :)) Będę się modlić :))).
Rozdział nie jest sprawdzony !
Teraz podziękowania:
Wasze komentarze pod poprzednim aaaaaaa jajo jajo jajo! Kochaam Was!
@blueberryloveme
#Martix
@Justine  
@ExD
@Olga G 
Anonimek 
@Takie Tam
Dziękuję, dziękuję :***
Jak tam po nowym :D Ah ten Liam... :))
Buuziaak :****




środa, 20 sierpnia 2014

Rozdział 10 część 2 ostatnia

Siedziałam właśnie w sali numer osiem i patrzyłam się na moją przyjaciółkę, minęło trzy tygodnie od jej pobicia. Siniaki na twarzy zaczynały pomału znikać a ona dalej się nie wybudziła..
- Tyle bym Ci chciała powiedzieć.. Tyle się wydarzyło. Harry.. On... Zawrócił mi w głowie. Emma.. Obudź się.. Tak bardzo za Tobą tęsknie.. Emma... Proszę..
Głaskałam ją po dłoni, to była chyba jedyna część ciała, która nie została przez niego naruszona...
Dzisiaj miałam jechać do domu Louisa, napisał mi sms'a żebym wpadła.
 Będą tam wszyscy, których znam i ktoś po mnie podjedzie. Mogłam się domyśleć kim będzie ten ktoś. Pocałowałam lekko w policzek moją rudą przyjaciółkę i udałam się do domu aby przygotować się do wyjścia. Podróż nie trwała długo bo do szpitala miałam jak z bicza strzelił, więc nie śpieszyłam się zbytnio. Kiedy weszłam do domu poszłam wziąć szybką kąpiel, zamykając przed tym porządnie drzwi wejściowe aby mój "chłopak" nie mógł wejść.
Wlałam olejek z brzoskwini, cieszyłam się i relaksowałam...
Siedziałam tak w wannie dwadzieścia minut gdy dostałam sms'a od Harrego.
"Tęsknie... Chcę Cię dotknąć.. Mogę przyjechać wcześniej?"
Od razu mu odpisałam. Ale w sumie to ciekawe... Po co chce przyjechać wcześniej.
"Po co chcesz przyjechać wcześniej? Właśnie się kąpie...... :)"
Odpowiedź przyszła zadziwiająco szybko.
"Jak to po co? Dokończyć to co jest nam zawsze przerywane... Ojj... Nago? Mogę wpaść do Ciebie jeśli chcesz :)"
Głupek.
"Nie nie możesz! :P"
"A drzwi zamknęłaś? No bo wiesz.. Ktoś mógłby...."
Oj Harry, Harry...
"ZAMKNĘŁAM! Do zobaczenia HARRY!"
Już nie odpisał a ja skończyłam czynności higieniczne i wyszłam z wanny aby wytrzeć swoje ciało ręcznikiem. Siniaki, które ja miałam na ciele po tamtym feralnym dniu zniknęły, a w niektórych miejscach zostały małe ślady. 
Udałam się do mojej sypialni i zaczęłam wybierać odpowiedni strój na dzisiejszy wieczór i jak się okazało było to cholernie trudne zadanie..
Wywaliłam z mojej szafy dosłownie wszytko, sama nawet nie wiedziałam że  mogę mieć tyle ubrań.
Czy istnieje dziewczyna, która wybierała strój półtorej godziny a na dodatek na koniec i tak założyła koszulę i jeansy? Oczywiście, że istnieje... O to ja... Lucy Powell.. Został mi makijaż i włosy chociaż jak się dłużej zastanowić to i tak pewnie włosy zostawię rozpuszczone a makijaż zrobię lekki lub w ogóle. Wybrałam klasykę, czyli lekko podkręcone rzęsy zalotką i szminka w kolorze pomarańczy. Urodę odziedziczyłam po matce, więc nie musiałam się jakoś wyjątkowo starać co nie oznaczało, że byłam jakaś piękna. Po prostu uważałam, że po co mam się malować podkładami, różami czy pudrami jak nic to we mnie nie zmieni prócz tego, że będę miała jakąś maskę na sobie. 
Jak już pomalowałam usta i spojrzałam w lustro, stwierdziłam że wyglądam dobrze. Udałam się do kuchni aby przed wyjściem jeszcze coś zjeść. Ostatnimi czasy, kiedy wróciliśmy od Anny nie jadłam jakoś zbyt dużo. Może było to spowodowane tym, że u niej dużo musiałam jeść? A może tym, że po prostu się denerwuje Emmą? Sama nie wiem...
Zrobiłam sobie na szybko trzy tosty, które mozolnie ale po pół godzinie zjadłam. 
Kiedy w końcu skończyłam, do drzwi zadzwonił dzwonek. Spojrzawszy na godzinę dziewiętnastą domyśliłam się, że to Loczek. Podeszłam do drzwi i otworzyłam, ale po raz kolejny się zdziwiłam. Tym razem przyjechał po mnie Liam.
- Siema dziewczyno.
- Cześć Limuś
- Limuś?
- A no, może być? 
Z uśmiechem na ustach pokiwał mi twierdząco na co i ja szeroko się uśmiechnęłam.
- To powiesz mi czemu ten gamoń nie przyjechał tylko wysłał tym razem Ciebie?
- No cóż... Harry śpi, więc nie wie, że tu jestem.
- Jak to śpi? Coś się stało?
Zaczęłam się martwić no bo jest tak wcześnie.
- Co? Nie.. Zmęczony jak każdy z nas. Wiesz praca nas trochę wykańcza a Hazze w szczególności.
Oh... Może to był dobry moment aby się w końcu dowiedzieć gdzie oni pracują.
- Liam? Powiesz mi gdzie pracujecie?
Byliśmy już przy samochodzie kiedy zesztywniał.
- Lucy, powiedziałbym Ci. Ale wtedy Harry urwał by mi łeb i jaja.
- Jaja?
- Hah.. Taki żart. Nie no on sam musi Ci powiedzieć.
Faceci...
- Dobrze, jedźmy już.
Otworzył mi drzwi do samochodu na co się uśmiechnęłam i sam poszedł usiąść od strony pasażera.
- Opowiedz mi o sobie, Lucy...
- Ojej.. Nie wiem bardzo co.. Może pytaj a ja będę Ci odpowiadać hm?
Uśmiechnął się uroczo patrząc przed siebie i pokiwał głową jak by wiedział, że go obserwuje. Swoją drogą Liam był bardzo przystojny, zresztą jak każdy z nich. Miał krótko obcięte włosy postawione na żel był wysoki i umięśniony, koszulka którą miał na sobie opinała mu się na bicepsach a kiedy oddychał można było zobaczyć każdy mięsień. Nie miał aż tylu tatuaży jak Harry ale też nie mogłam powiedzieć, że było ich mało. Ogólnie o matko.. Wyglądał jak jakiś atleta, chociaż nie może przesadzam ale prawie atleta.
- Sama mieszkasz w domu? Czy z rodzicami?
Pierwsze pytanie yeah!
- Sama, moi rodzice nie żyją, zginęli w katastrofie lotniczej.
Powiedziałam to bez emocji a Liam pokiwał tylko głową i nie zadał, więcej pytań na ten temat za co byłam mu wdzięczna. Bo nie miałam ochoty o tym gadać.
- Interesujesz się czymś konkretnym czy raczej masz wiele zainteresowań.
- Uwielbiam biegać, chociaż ostatnio trochę to zaniedbałam a tak to moją taką pasją, której nie spełniam jest taniec.
- Taniec? Jaki?
- Towarzyski no i trochę hip-hop ale to tylko trochę..
Na czerwonym świetle spojrzał się na mnie a Jego oczy jakoś dziwnie rozbłysły..
- Ja nie jestem dobrym tancerzem a raczej w ogóle nie jestem.. Ale może.. Kiedyś pokażesz mi par kroków tego hip-hopu?
Ucieszyłam i się i zestresowałam bo nigdy nie tańczyłam przy nikim na dobrą sprawę. Harry był wyjątkiem  ale nawet on nie wiedział jak potrafię na prawdę zatańczyć.
- Jasne kiedy tylko chcesz.
- Ciesze się Lucy....
To był szept ale usłyszałam go i nie do końca byłam pewna czy to tak  powinno wszystko wyglądać.
Kiedy już prawie byliśmy pod domem Louisa, Liam zadał mi jeszcze jedno pytanie a raczej była to propozycja.
- Wiesz, ja też biegam no i jak byś oczywiście chciała, to możemy biegać razem. Mieszkam od Ciebie niecały kilometr co Ty na to?
W sumie...
- Okej.
Musiałam powiedzieć o ty Harremu ale.. Chyba nie będzie miał nic przeciwko ? No nic, na pewno nie zrobię tego dziś.
Kiedy byliśmy już na miejscu, chciałam otworzyć drzwi ale Liam złapał mnie za rękę a mnie zrobiło się eee... dziwnie..
- Poczekaj... Otworzę.
Aha.. 
Uśmiechnęłam się i poczekałam aby otworzył mi drzwi. Czułam się dziwnie.. Na prawdę dziwnie. Ale przecież to był przyjacielski gest.. Głupia ja.
Gdy już wyszłam z samochodu udaliśmy się do domu i nawet nie musieliśmy pukać ponieważ drzwi były otwarte.
- Zawsze tak jest? 
Liam się uśmiechnął i lekko objął mnie w pasie, co do cholery?
Nachylił się i szepnął.
- Tylko kiedy jest impreza.
Poszłam szybszym krokiem aby przywitać się z resztą.
Lou oczywiście mnie wyściskał, z resztą poszło gładko i szybko ale też bardzo miło.
Podeszłam do Louisa i zapytałam się gdzie jest Hazza.
- Na górze ale się nie posikaj ze śmiechu.
- Dlaczego?
- Ha! Zobaczysz!
Uśmiechnęłam się i udałam się na górę. Kiedy Szłam po schodach obejrzałam się jeszcze jakoś odruchowo za siebie i zobaczyłam Liama siedzącego na kanapie i wpatrującego się we mnie z bardzo dziwną miną. Uznałam, ze tylko mi się tak wydaje, pomachałam mu i puściłam po przyjacielsku oczko na co kącik ust mu się uniósł ku górze.
Kiedy weszłam już po schodach i udałam się do pokoju, zobaczyłam najsłodszy i najcudowniejszy widok na świecie. 
Harry leżał na kanapie ściskając wielkiego misia ale chwila skąd Lou miał misia w domu... No nic później się zapytam.
Leżał skulony a ja nie mogłam się napatrzeć i trochę szkoda mi było go budzić, jednak wszystko co dobre szybko się kończy, wiec i Jego spanie kiedyś musi.
Podeszłam do niego cicho i zabrałam delikatnie misia a on jak na zawołanie podniósł się do pozycji siedzącej. Zachował się tak, jakby ten miś był Jego.
- Co do chuja!
Kaszlnęłam a on odwrócił zaspaną głowę w moją stronę i szeroko się uśmiechnął.
- Księżniczka! 
- O boże... Harry..
Objął mnie jak tego misia i położył.
- Harry! Cholera Styles! Jesteśmy u Louisa!
Znów otworzył oczy i uniósł nas do góry. 
- Jak tu się dostałaś, gdy ja spałem?
- Liam mnie przywiózł, głupolu...
- Aaa.. No to okej.
- Chodź na dół wszyscy na nas czekają.
- Ehe... Już idziemy, a gdzie jakieś buzi?
Uśmiechnęłam się i pocałowałam go w usta tak szybko jak się obudził.
- Ej! 
- Nie ej tylko chodź.
Podniosłam się z kanapy i wyszłam pierwsza wiedząc, że musi i tak jeszcze iść pewnie do łazienki aby się trochę ogarnąć i nie myliłam się bo zaraz skręcił do niej kiedy tylko wyszedł za mną z pokoju.
Udałam się na dół, wszyscy pili i rozmawiali. Louis z Zayn'em, Niall jadł.. Perrie siedziała przy kąsali i szukała jakiś fajnych piosenek a Liam.. Siedział i wpatrywał się w schody? Dziwne.
Kiedy już się na nich pojawiłam naglę się uśmiechnął i podszedł do mnie.
- No już myślałem, że nie zejdziesz.. Udało się obudzić naszego śpiocha?
Zaczęłam się śmiać.
- No oczywiście! Jak tylko zabrałam mu misia..
- Napijesz się czegoś? Piwo? Drinka? A może nie pijąca jesteś?
- He he aż taka grzeczna nie jestem, drinka po proszę.
Poszłam porozmawiać z Perrie i wybrać jakieś fajne kawałki do tańczenia.
Kiedy wybrałyśmy kilka numerów usłyszałam jak Harry mówił coś do Liama.
- Stary dzięki, że ją przywiozłeś...
- Spoko. Jak coś to możesz na mnie liczyć. Idę zaniosę Lucy drinka.
- Ha ha, okej tylko mi jej nie upij.
- Spoko stary. 
Przybili chyba żółwika i podeszli do nas. Pierwszy odezwał się loczek, drugi Liam.
- Witam Panie.
- Lucy... Twój drink.
- Dzięki Limuś.
- Limuś?
Harry się zdziwił a ja tylko wzruszyłam ramionami.
- Spoko mi się podoba.
- A no to jak tatusiowi się podoba to okej.
- Tatusiowi?
- Tak Liam to nasz taki Tatuś, no wiesz jest poważny i tak dalej...
Ahaaa.... 
- Okej. Ale ja tam wolę Limuś.
Wszyscy się zaczęli śmiać i poszliśmy do reszty. 
Chłopcy się wygłupiali, zakładali sobie na głowy wianek, w którym przyszła Perrie. Było bardzo sympatycznie.
Niall wpadł na genialny pomysł aby obejrzeć film jakieś "szczęki" czy coś takiego, był obrzydliwy. 
Siedziałam koło Harrego i Louisa, zaraz był Zayn i Perrie Niall był na podłodze a Liam na fotelu niedaleko nas.
Co chwila podskakiwałam albo zamykałam oczy, Harry trochę się ze mnie śmiał ale kiedy posyłałam mu mordercze spojrzenie uśmiechał się i całował mnie w szyje aby mnie uspokoić, o losie udawało mu się to... Nie zdawałam sobie tylko sprawy, że przez cały film byłam obserwowana przez jedną osobę....


Haaa! Tego się nie spodziewaliście co? :)).
Robiąc z mamą dzisiaj znowu..... Pierogi, bo urodzinowe zostały pochłonięte tak jak 
lord farquaad przez smoczyce w shrek'u... Tak sobie myślałam co tu napisać i wymyśliłam takie cuś :D. Dziękuję za komentarze i liczę na więcej :*** Do następnego robaczki moje <333.
ps; Jak znajdą się błędy to przepraszam :*.

10KOMENTARZY=ROZDZIAŁ








wtorek, 19 sierpnia 2014

Rozdział 10 część 1

Dni u Harrego mijały cudownie, chodziliśmy na spacery, leżeliśmy na trawie i ani razu o dziwo się nie pokłóciliśmy. Anna traktowała mnie jak córkę i gdy się dowiedziała, że jesteśmy razem mówiła, że do szczęścia już nic jej nie trzeba a ja sama zaczęłam ją traktować tak jakby to ona była zawsze moją mamą i przynajmniej raz dziennie dzwoniłam do szpitala gdzie leżała Emma, niestety do tej pory się nie obudziła.
Minął tydzień a dziś mieliśmy wrócić do domu.. Nie chciałam, wszystko co dobre zawsze się kończy, więc i to musiało. Kiedy się już spakowałam i spojrzałam na pokój w którym spałam mieniony tydzień usłyszałam z dołu krzyk Harrego jak mnie woła, więc zamknęłam za sobą drzwi i ruszyłam na dół gdzie stała Anna z synem. Podeszłam do niej i pożegnałam się wiedząc, że jeszcze tu wrócę.
- Bardzo dziękuję za gościnę, było na prawdę cudownie..
- Dziecko jesteś tu mile widziana w każdy dzień o każdej porze.
- Dziękuję do widzenia.
- Do widzenia Lucy.
Harry Uściskał swoją matkę i otworzył mi drzwi abym mogła wyjść na zewnątrz.
Gdy już siedzieliśmy w samochodzie Loczek dotknął mojego uda a ja odruchowo spojrzałam się na niego. 
- O co chodzi?
- Lucy, chciałbym Cię gdzieś zabrać jeszcze zanim pojedziemy do domu.
- Dobrze.
Uśmiechnął się a ja z nim bo w gruncie rzeczy chciałam z nim jeszcze spędzić czas.
Jechaliśmy w ciszy, każde z nas zastanawiało się jak będzie gdy wrócimy już do domu i każdy zajmie się swoim życiem a przede wszystkim Harry zajmie się pracą. Chciałam wiedzieć co to za praca ale bałam się zniszczyć to co zbudowaliśmy przez mieniony tydzień.
Dojechaliśmy na polanę, nie było na niej nic prócz trawy i małego strumyka ale właśnie tak mało sprawiało, że to miejsce było jednym z piękniejszych jakie widziałam.
Wysiedliśmy z samochodu i udaliśmy się do miejsca przy strumyku.
Hazza rozłożył koc, który miał w samochodzie i usiedliśmy na nim patrząc się wodę.
Kiedy tak rozmyślałam nad tym wszystkim co się wydarzyło i musiałam przyznać, że na prawdę byłam szczęśliwa.
Uśmiechnęłam się sama do siebie kiedy Harry tak wpatrywał się na ten strumyk i intensywnie czymś myślał. Kiedy szepnęłam Jego imię nawet nie zareagował, stwierdziłam że może nie słyszał jednak postanowiłam zwrócić na siebie uwagę.
Usiadłam na nim okrakiem a on spojrzał się na mnie trochę zaskoczony.
Kiedy musnęłam mu usta naglę jakby oprzytomniał i złapał mnie w talii.
Lekko i subtelnie całował moje usta, ja mierzwiłam Jego loki i ruszałam lekko biodrami, co wywołało w nim dreszcz i taki dziwny jęk, który o cholera... Podniecił mnie jeszcze bardziej.
Harry położył mnie na kocu a ja rozchyliłam moje nogi aby mógł być bliżej mnie.
Całował mnie prawie po każdym zakątku mojego ciała. Zaczął od głowy, czoła, później nos, policzki i usta. Lekko mnie uniósł i zdjął ze mnie bluzkę. Kiedy już mu się to udało wrócił do poprzedniej czynności tylko zamiast ust, była to szyja.
Gdy doszedł do piersi całe moje ciało przeszły dreszcze. Zębami lekko opuścił moje ramiączka i zsunął mi stanik z ciała jednym szybkim ruchem..
Halo, przepraszam! Byłam już bez bluzki, bez stanika a on? O nie...
Uniosłam się trochę na łokciach kiedy akurat całował mój brzuch. Spojrzał się na mnie zdziwiony.
- Co się stało Księżniczko?
Nie powiedziałam nic tylko przyciągnęłam go do siebie i zdjęłam z niego koszulę.
Byliśmy na polanie i byliśmy pół nadzy, paranoja ale podobała mi się. Co zrobić, w końcu to był Harry Styles... A każdy wiedział, że chyba nie ma kobiety która mu się oprze. Myślałam, że ja nią będę ale niestety, urok który miał działał na każdą kobietę a kto wie może i na mężczyzn też...
Kiedy Loczek zaczął odpinać moje spodnie usłyszeliśmy krzyk jakiegoś faceta. Ironio losu... Zawsze tak musi być?
- Co Wy tu robicie gnoje!
Szlak! Ubrałam szybko bluzkę a stanik włożyłam do torebki. Harry zaczął się śmiać i pociągnął mnie za rękę w stronę samochodu. Przez chwile musieliśmy biec bo ten facio krzyczał coś, że to obnażanie się publiczne i dzwoni na policje. Z początku byłam przestraszona ale kiedy zdałam sobie sprawę, że przy tym człowieku nic mi nie grozi, nikt mi nie zrobi krzywdy oprócz Jego samego, zaczęłam się śmiać i w dobrym humorze odjechaliśmy z polany.
Pół drogi się śmiałam a Harry kręcił tylko głową..
- No co? Ha ha ha....
- Zawsze nam przerywają.. Dziwne nie? Czego byśmy nie robili to i tak nam przerwą.
Fakt. Było to wkurzające ale ten zabawne.
- Nic nie poradzimy, przestań mnie dotykać to nie nikt nam nie będzie przeszkadzać.
Mówiąc to dotknęłam Jego krocza a jemu lewa brew uniosła się do góry i zaczął się śmiać.. Reszte drogi spędziliśmy żartując..

Wróciłam!!!! :)))
Nie jest długi i zrobię go w dwóch częściach ale jakoś po tej małej przerwie ciężko mi było coś naskrobać. Jednak wiecie obietnica to obietnica, więc wstawiłam:).
Mam nadzieję, że Was nie zawiodłam, ale muszę się na nowo rozkręcić.
Co do urodzin mojej Mamy to bardzo dziękuję za życzenia dla niej :). Miałam trzy dniówkę od piątku do niedzieli i właściwie wczoraj mogłam odpocząć trochę.
Wracam wypoczęta ha ha...:) 
Następny rozdział będzie na dniach, prosiłabym jednak aby te sześć komentarzy było, bo wiem że Was stać!!!
To co? Do następnego :)))!!! 
Buziak!



czwartek, 14 sierpnia 2014

Ważna informacja !

KOCHANI CZYTELNICY ! 
Rozdział miał się pojawić dziś. Niestety nie dam rady... Zaraz mam urodziny Mamy, jeżdżę po sklepach, robię ciasta  i pomagam w urządzaniu tej jakże cudownej imprezy... Bo wymyśliło się Jej cytuje "Ania zrobimy w tym roku super party.." Ohh... Jak się cieszę..
Do tego wszystkiego latam z psem do weterynarza co najmniej dwa razy dziennie bo ma zapalenie żołądka..
Nie mam nawet weny... Bo w głowię co innego.. Proszę Was bądźcie wyrozumiali i nie opuszczajcie mnie :(((. Po niedzieli będę miała spokój, wtedy usiądę i napiszę..
Wytrzymacie ze mną jeszcze niecałe cztery dni? :(

Buziaczki.... ;*