środa, 6 sierpnia 2014

Rozdział 5

Ludzie mogliby uznać mnie za wariatkę ale gdy wstałam rano musiałam zjeść lody z bitą śmietaną  i to nie dlatego, że jestem w ciąży bo musiałabym być wiatropylna czy dlatego, że zbliża mi się okres. Po prostu wstając dziś z łóżka byłam cholernie smutna a na smutek najlepiej dla mnie, działają lody i bita śmietana. Pytanie brzmi tylko dlaczego mam dziś tak podły humor jeśli za oknem świeci słońce?
Nie do końca znam na to odpowiedź. Może ma to coś wspólnego z moimi rodzicami?
 Uświadomiłam sobie wczoraj przed snem, że od pogrzebu nie byłam na ich grobie.
 Zżerają mnie wyrzuty sumienia? Sama nie wiem.. Ale coś mnie pchnęło aby tam dziś pojechać.
Zadzwoniłam do Emmy aby z nią porozmawiać, tak po prostu pogadać.
- Wiesz.. Jadę dziś na grób rodziców.
- Na prawdę? Lucy? Pojechać z Tobą?
Kochana była ale musiałam tam pojechać sama.
- Nie misia dam sobie radę.
- Dobrze. Skarbie muszę kończyć Erik przyszedł. Napisz lub zadzwoń jak się czujesz ok?
- Dobrze buźka.
- No buźka.
Erik. Nowy chłopak Emmy. A raczej przydupas, chociaż też nie taki nowy. Kiedyś byli razem a ten maminsynek uczepił się Rudej. Daje im tydzień i będzie po związku.
Kiedy zjadłam prawie pół litra lodów poszłam wziąć kąpiel i puknęłam się w czoło, że tyle zjadłam..
Ubrałam się w białą bluzkę i spodenki i założyłam na nogi rolki. Kawałek miałam na cmentarz a trochę ruchu mi nie zaszkodzi. Tym bardziej bo takiej ilości lodów.
Wyszłam z domu i zaczęłam jechać między ludźmi zastanawiając się jak mogłabym pomóc Mamie i siostrze Harrego.
Jechałam tak omijając pieszych lub jadących na rowerach.
Kiedy dojechałam po dwudziestu minutach na cmentarz naglę ścisnął mi się żołądek i miałam gule w gardle.
Nie wiedziałam, że tak ciężko będzie tu wejść, kupiłam po drodze kwiaty i dwa znicze no i udałam się do miejsca gdzie zostali pochowani moi rodzice..
Przechodziłam między alejkami i im byłam bliżej tym bardziej chciałam stąd uciec.. Kiedy weszłam w czwartą alejkę zobaczyłam go..grób moich rodziców.
Na jasnym marmurze było wygrawerowane "Nathan i Libby Powell" Chociaż zawsze mieli totalnie gdzieś co się ze mną działo to byli moimi rodzicami, wsadziłam kwiaty do wazoniku i zapaliłam znicze. usiadłam na pisaku i zaczęłam płakać. Chciałam sobie przypomnieć jakieś dobre chwile ale niestety, nie pamiętałam nic dobrego. Nawet nie zauważyłam jak się ściemniło i do tego zaczął padać deszcz. Zdjęłam rolki i szłam na bosaka bo ziemi... szłam pomału nie śpieszyłam się, ale postanowiłam spojrzeć która godzina. Była dziewiętnasta a już było ciemno?
Jak się okazało nie bez powodu, ogromna burza była a ja szłam sobie tak po prostu z cmentarza. Zdziwiło mnie również to, że miałam trzydzieści nieodebranych połączeń od Harrego i smsy o treści "Lucy? ", "Co się z tobą dzieje?" "Kurwa zrobiłem coś tak? Otwórz! ", "Nie odejdę dopóki nie otworzysz". Pięć połączeń było od Emmy i dwa od nieznajomego numeru.
Po niecałej godzinie byłam pod domem i jakie było moje zdziwienie kiedy zobaczyłam na moich schodach Harrego. Kiedy tylko mnie zobaczył zaczął do mnie biec i myślałam, że mnie uderzy a on zaczął na mnie krzyczeć.
- Czy Ty oszalałaś? Wiesz jak się martwiłem? Louis nawet do Ciebie dzwonił! Lucy cholera!
Czyli ten nieznany był Louis'a okej muszę pamiętać aby go zapisać.
Harry coś jeszcze krzyczał ale gdy zobaczył moją minę zamilkł na chwilę by znów po tym dodać.
- Czy Ty płakałaś? Lucy?
Eh..
- Byłam u rodziców to znaczy na grobie rodziców i straciłam rachubę, przepraszam.
  A telefon miałam wyłączony.
Popatrzył się na mnie smutny i podszedł.
- Dlaczego nie zadzwoniłaś... Dlaczego...
Boże... On był taki seksowny w tym deszczu... A ja wyglądałam jak mokra łasica... A on...
Musiałam to zrobić...
- Ciii.. Harry...
- Ale...
Najpierw musnęłam tylko delikatnie Jego usta a zaraz po tym gdy pierwszy szok Jego i mój minął dałam mu dostęp do mojego języka. Całował mnie namiętnie i delikatnie tak jakby się bał, że może mi zrobić krzywdę. Obejmował mnie w talii całował a ja nawet zapomniałam, że było mi zimno i byłam mokra. Liczył się on, ten moment, ta chwila.
Naglę przerwał pocałunek i spojrzał się na mnie takim dziwnym wzorkiem. Czyżby się bał? Ale czego?
- Boże Lucy... Przecież Ty będziesz chora...!
No nie mogę ! Właśnie go pocałowałam a on myśli o tym, że będę chora!?
- Harry?
- Ciii skarbie chodź do domu.
Musnął moją szyję i wziął mnie za rękę aby zaprowadzić mnie do domu, Przebraliśmy się w jakieś ubrania, Harry dostał jakąś koszulkę po moim ojcu i poszliśmy na dół do pokoju dziennego, który był połączony z kuchnią i tam zrobił mi i sobie ciepłą herbatę z miodem i przysiadł się obok mnie na kanapie. Zerkał na mnie co chwila i uśmiechał się do mnie. Wyglądał tak cudownie.. Czyżbym się w nim zauroczyła? Nie... Oby nie... Nie do końca tego chciałam. Nurtowało mnie tylko czemu on się nagle taki miły dla mnie zrobił?
- Harry?
- Hm... ?
- Dlaczego jesteś dla mnie taki miły? No wiesz chodzi mi o to, że po tamtym... no wiesz..
Wziął głęboko powietrze do płuc i westchnął.
- Nie wiem, to znaczy nie raz jak mnie zdenerwujesz mam ochotę Cię uderzyć ale.. nie mogę.. Chcesz wiedzieć dlaczego? Nie odpowiem Ci na to pytanie. Byłem damskim i nie tylko damskim bokserem. Tak jak mój ojciec o którym nie chce rozmawiać- Tu pokiwał mi palcem..
Biłem każdego kto mnie zdenerwował i w sumie dalej tak jest no prawie, ale Ty? Nie wiem co zrobiłaś i nie obiecam Ci, że Cię nie uderzę ale mogę Ci gwarantować, że nie jesteś dla mnie byle kim.
Słowa, które wypowiedział były piękne i wiedziałam, że bardzo dużo go to kosztowało bo był taką osobą i nie miałam zamiaru go zmienić bo polubiłam go takim jakim jest właśnie teraz.
- Lubie Cię Styles.
Parsknął śmiechem i objął mnie ręką.
- Ja Ciebie też no właśnie! Nie wiem jak masz na nazwisko!
Zaczęłam się śmiać i mu odpowiedziałam
- Powell, Lucy Powell
- Okej, więc też Cię lubię Powell.
Uśmiechnęłam się pod nosem i włączyłam jakiś film i zamówiłam pizze, której wczoraj nie zamówiłam bo poszłam spać.
Kiedy już dostawca ją przyniósł zajadaliśmy się a ja sobie przypomniałam o numerze Louisa, jednak nie chciałam przy Harrym go zapisywać, więc poszłam do łazienki. Pamiętam jak Lou napisał na tej kartce, że loczek się denerwuje to po co go denerwować?
Kiedy wróciłam leżał swobodnie na kanapie i się mi przyglądał z tym swoim szelmowskim uśmieszkiem. 
- Piękna jesteś wiesz o tym?
Tak oczywiście i miss Londynu będę.
- Masz jakiś interes?
Zaczął się śmiać i podszedł do mnie.
- Nie kotku. Po prostu mi się podobasz tyle. Dziwi mnie dlaczego nie masz faceta?
- To pewnie przez mój podły charakter.
Uśmiechnął się i obrócił mnie i szepnął, że wcale tak nie jest i tylko czasem jestem potworną suką. Oh jakie to pocieszające a tak na poważnie to miał rację..
Wróciliśmy na kanapę i oglądaliśmy film kiedy wyskoczyły całkiem korki, a na dworze zrobiło się już całkiem ciemno bo latarnie nawet zgasły. Harry odchrząknął.
- Będę się zbierał bo zanosi się, że będzie gorzej.
Nie chciałam go puszczać teraz do domu bo na zewnątrz było na prawdę nie bezpiecznie.
Miałam pokoje gościnne, więc co mi tam.
  - Zostań.. No nie patrz się tak na mnie tylko zostań. Mam pokój gościnny a Ty kawałek pewnie masz. Po za tym nie jest zbyt bezpiecznie teraz.
- A uważasz, że spanie ze mną pod jednym dachem jest bezpieczne ?
Przybliżył się znacznie i musnął moje usta. Na co ja zrobiłam wielkie "O" ustami. Bardzo śmieszne..
- Jeśli nie walisz piorunami to myślę, że będzie bezpieczniejsze, niż iść teraz w taką pogodę przy zgaszonych latarniach. Jeszcze byś w jakiś słup przygrzmocił a tego bym nie przeżyła.
Ostatnie zdanie powiedziałam dość sarkastycznie i mówiąc to przybliżyłam się i przycisnęłam lekko palec do Jego ust.
- Bez gadania Styles.
Uśmiechnął się tak miło i przytaknął z rezygnacją  głową.
- Uparta kobieta..
- A i owszem! Jestem uparta. Idę po świeczki zaraz wracam.
- Lucy!
- No?
- Pamiętasz jak Ci powiedziałem, że jedyne czego chcę to to żebyś była moja?
Kurde..
- Pamiętam? No i?
- Nic się nie zmieniło. Dalej chce abyś była tylko moja.
Zamknęłam oczy i ruszyłam po te cholerne świeczki. Rozumiem chciał abym była Jego. Ale pod jakim kątem? Jego dziewczyną, dziewczyną? Czy Jego dziewczyną do bzykania? No bo skąd mam wiedzieć? On jest nie przewidywalny..
Kiedy wróciłam siedział na podłodze i puścił jakąś piosenkę, której nie znam z telefonu. Jak się okazało to był Ed Sheeran - "Give Me Love".
Pozapalałam świeczki a on naglę wstał i objął mnie w pasie.
- Proszę. nie róbmy już dziś nic więcej.. Po prostu ze mną tańcz jakby od tego zależało Twoje życie..
- Harry ja..
- Ciii...
Zaczął mi śpiewać tekst piosenki i ruszaliśmy się w rytm.
"Give a little time to me or burn this out
Daj mi trochę czasu albo wypal to uczucie we mnie
We'll play hide and seek to turn this around
Zagramy w chowanego, aby odwrócić sytuację
And all I want is the taste that your lips allow
Jedyne czego pragnę, to móc poczuć smak twoich ust.."
Tańczyliśmy a on wypowiadał każde słowo i patrzył mi się w oczy, które świeciły jasną piękną zielenią. Musnął moje usta a ja wtuliłam się w niego jak w misia.
Nic się nie odzywaliśmy woleliśmy milczeć i cieszyć się tym co jest tu i teraz.
Ten dzień.. Najpierw cały dzień na grobie rodziców teraz Harry.. To było coś niesamowitego, ale niestety wszystko co dobre szybko się kończy. No w sumie się jeszcze nie skończyło ale ja wiedziałam, że to kwestia czasu, bo tak po prostu już było. Możesz być na prawdę szczęśliwym z małego powodu a stanie się coś co zwali mur szczęścia.
Było już dość późno bo gdzieś trzecia w nocy i obydwoje byliśmy zmęczeni.
- Chodź pokaże Ci pokój gościnny i łazienkę.
- Dobrze, chodźmy.

Kiedy dotarliśmy do Jego pokoju i dałam mu ubrania na zmianę. Harry spojrzał na mnie i powiedział coś co wywołało uśmiech na mojej twarzy.
- Wiesz, Nigdy nie sądziłem, że będąc z dziewczyną mogę być taki miły i... i.. normalny? Co Ty ze mną robisz Lucy Powell?
Może i to były zwykłe słowa ale na mnie podziałały i to dlatego bo to była stu-procentowa prawda. Widziałam, że się stara jednak nie wiedziałam jak długo to potrwa. W dupie z tym, ważne jest to co jest teraz.
Uśmiechnęłam się do niego złapałam go obydwiema  rękami za policzki i go pocałowałam ale nie tak zwyczajnie
ten pocałunek był pełen uczuć, które ja i on czuliśmy. Niby tylko musnęłam jego usta a jednak to wystarczyło aby uśmiech nie schodził mi z buzi.
- Smakujesz jak pizza...
- Ty też Loczku...
Oj..
- Loczku?
- Mhm....
- Podoba mi się... Bardzo...
Musnął moją szyję a ja się cała zestresowałam tylko dlaczego? Durna...
- Dobranoc Harry do jutra..
- Tak... Miłych snów...
Wyszłam z pokoju zamykając za sobą drzwi. Co on ze mną robi... Co ja sobie myślę...Usnęłam...
Rano wstając zauważyłam jedną ciekawą rzecz, która leżała u mnie na łóżku...
To była karteczka od Harrego.
"Lucy... Musiałem wyjść, praca wzywa.. Żałuję, że musiałem wyjść ale przyjadę po Ciebie po południu to wyjdziemy gdzieś całą paczką co Ty na to?
A jeszcze jedno... tak seksownie wyglądasz kiedy śpisz, że bym... Brał Cię na całego...
H.S"

Głupek, jednak szkoda, że poszedł.. No ale co ja sobie myślę? On ma się mną interesować poważnie..
Chyba żartuje.. Cały ranek spędziłam na myśleniu o nim i Jego rodzinie.. No bo jak miałabym mu pomóc? Zaraz.... Potrzebują połowę tej kwoty... Już chyba wiem.. Ale do tego będę musiała poznać Jego mamę co nie będzie łatwe.. 
Gdy się szykowałam pomału do wyjścia bo straciłam rachubę czasu...w końcu ktoś musiał posprzątać ten bałagan z wczoraj.. Dostałam sms'a a w nim najpiękniejszy uśmiech i buziak jaki dostałam w swoim życiu..
Pod zdjęciem było napisane "Tak na przeprosiny, że nie mogłem Ci dać go osobiście... Co Ty zemną robisz KOBIETO! ;)"
Od razu mu odpisałam.. "Przeprosiny przyjęte a raczej część przeprosin. O której będziesz?"
Długo nie czekałam na odpowiedź.. Dlaczego mam skurcz żołądka? Ugh...
"Mogę Cię inaczej przeprosić ale nie wiem czy byś to wytrzymała... Za godzinę? Czekamy na Louisa jeszcze bo ma do załatwienia jedną sprawę i będziemy jechać do Ciebie."
Zaraz chwila...
"Do mnie? Po co?"
"Masz basen z tyłu domu nie? Są wakacje nie? Znasz już odpowiedź nie?"
 Oh... Czyli będzie bez koszulki... Będę mogła zobaczyć Jego wszystkie tatuaże.. Albo prawie wszystkie.. Zaraz.. Może Emmę zaproszę pozna ich..
"To jak już będziecie się rządzić w moim basenie to ja zaproszę moją przyjaciółkę.. "
Jezu jak on szybko piszę...
"OK SKARBIE! "
Już mu nie odpisałam tylko poszłam po bikini do mojej szafy i się w niego przebrałam. W sumie Harry miał rację, za oknem po wczorajszej mega burzy było piękne słońce i było gorąco, dziwnie jak na Londyn ale trzeba korzystać. Napisałam do Emmy aby przyszła ale nie odpisywała, może zabalowała z Erikiem.. No nic może jak przeczyta to przyjdzie.
Po półtorej godzinie mojego obijania się do mojego domu wparowała zgraja małp... Czyli:
Louis, Harry, Zayn, Liam, Niall. Perrie nie było nie wiem czemu ale to nie moja sprawa nie?
Bardziej mnie zastanawiało dlaczego weszli jak do siebie?
- Witam... Czy Wy przypadkiem..
Nie dokończyłam bo każdy zaczął się przepychać żeby się ze mną przywitać aż Harry zagwizdał i każdy się odsunął i zaczął się śmiać, ja też zresztą.
- Dobra powie mi ktoś dlaczego tak wleźliście tu bez pukania?
Louis się na mnie tak dziwnie popatrzył i kiwnął głową, że to Harrego sprawka..
- Harry...
- Oj Ciii...Jesteśmy już, więc możemy iść a gdzie Twoja przyjaciółka ?
- Nie wiem nie odpisała może nie może czy coś..
- Okej to chodźmy.
 Bawiliśmy się cudownie, każdy zachowywał się jak małe dziecko. Jeden drugiego podtapia, a kiedy Harry był za bardzo zajęty siłowaniem się z Zayn'em ja powiedziałam na ucho Louis'owi, że mam pomysł jak pomóc Harrego mamie. Ten za to mnie uściskał no i podtopił.
Kiedy prawie znowu całowałam się z Harrym usłyszałam jak dostałam sms'a. Cała speszona wyszłam z basenu aby go przeczytać i doznałam nie miłego szoku.. To była wiadomość od Emmy...
Chłopcy kiedy zobaczyli, że zbladłam szybko przybiegli do mnie a Harry z troską w głosie powiedział.
- Miśka co jest?
Kurwa!
- Emma... Ona....

Bum ! Bum! Bum! Maaaakarena!!!! Mamy nowy :)))
Mam dziś wyśmienity humor chociaż za oknem ani krztyny słońca....
Jak Wam się podoba rozdział? Bo mnie cholera bardzo:D. Mógłby być dłuższy ale zależało mi żeby skończyć na tym na czym skończyłam. 

Baaardzo Dziękuję dziewczęta za komentarze! Dałyście mi MoooooC! :D
Dzisiaj ten rozdział dedykuję #Martix 
Boże dziewczyno... Twoje komentarze wywołują u mnie takiego banana że oooo makarena<3 Dziękuję <3!
Dodaje wcześniej bo kurde nie wytrzymam :D... Jednak przy następnym już tak nie będzie o nie, nie, nie  :)).
 Buziaki Moje Panie:*
10 KOMENTARZY=ROZDZIAŁ 


10 komentarzy:

  1. Mam tę moc, mam tę moc. xD
    Rozdział mi się bardzo podoba.
    ,,mokra łasica" - Jak to przeczytałam, to myślałam, ze padnę. :D
    @blueberryloveme

    OdpowiedzUsuń
  2. Fantastyczny!!! Jak zwykle zresztą ;* :D
    Byłabym wdzięczna gdybyś wpadła i do mnie na nowy- 6 już rozdział i zostawiła jakiś ślad

    http://nothing-is-forever-baby.blogspot.com/

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Emma co z nią ?? a rozdział cudowny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku, dziękuję ci :*!
    A co do rozdziału to
    Jestem mega szczęśliwa, to jest piękne, Harry i Lucy.. Jeju Harry taki romantyczny, a ten pocałunek to taki słodki:') to jest coś pięknego, te emocje, oczekiwanie. A co do Emmy to pierwsze co pomyślałam to że nie żyje a później ,że jest w ciąży, albo ,że ją porwali nie wiem.. Kocham cię oraz twoje opowiadanie, ja chce już następny:( także codziennie sprawdzam czy nie ma czasem następnego rozdziału, a ty nie wiesz jak się ucieszyłam kiedy zobaczyłam następny. Masz talent dziewczyno i nie zmarnuj go, proszę, już cię informuje ,że jak skończy się pierwsza seria tego opowiadania to już chce następna haha
    Pozdrawiam i weny życzę :*:)!
    #Martix

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny, czekam na następny rozdział <33

    OdpowiedzUsuń
  6. NAJLEPSZE <3 to takie suodkie że hoho kocham cie i te opowiadanie :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny rozdział! :) Pisz tak dalej, Kochana <3
    Jezu ... Końcówka karteczki od Harry'ego była najlepsza.
    Ciekawe, co stało się Emmie.
    Czekam na kolejny xx
    Weny <3
    @awmymalikk

    OdpowiedzUsuń
  8. Czekam na następny. :**

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo fajny rozdział. Czekam na kolejny. :) :3

    OdpowiedzUsuń
  10. KOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAM NAJLEPSZY FANFICTION EVER<3

    OdpowiedzUsuń