- Tyle bym Ci chciała powiedzieć.. Tyle się wydarzyło. Harry.. On... Zawrócił mi w głowie. Emma.. Obudź się.. Tak bardzo za Tobą tęsknie.. Emma... Proszę..
Głaskałam ją po dłoni, to była chyba jedyna część ciała, która nie została przez niego naruszona...
Dzisiaj miałam jechać do domu Louisa, napisał mi sms'a żebym wpadła.
Będą tam wszyscy, których znam i ktoś po mnie podjedzie. Mogłam się domyśleć kim będzie ten ktoś. Pocałowałam lekko w policzek moją rudą przyjaciółkę i udałam się do domu aby przygotować się do wyjścia. Podróż nie trwała długo bo do szpitala miałam jak z bicza strzelił, więc nie śpieszyłam się zbytnio. Kiedy weszłam do domu poszłam wziąć szybką kąpiel, zamykając przed tym porządnie drzwi wejściowe aby mój "chłopak" nie mógł wejść.
Wlałam olejek z brzoskwini, cieszyłam się i relaksowałam...
Siedziałam tak w wannie dwadzieścia minut gdy dostałam sms'a od Harrego.
"Tęsknie... Chcę Cię dotknąć.. Mogę przyjechać wcześniej?"
Od razu mu odpisałam. Ale w sumie to ciekawe... Po co chce przyjechać wcześniej.
"Po co chcesz przyjechać wcześniej? Właśnie się kąpie...... :)"
Odpowiedź przyszła zadziwiająco szybko.
"Jak to po co? Dokończyć to co jest nam zawsze przerywane... Ojj... Nago? Mogę wpaść do Ciebie jeśli chcesz :)"
Głupek.
"Nie nie możesz! :P"
"A drzwi zamknęłaś? No bo wiesz.. Ktoś mógłby...."
Oj Harry, Harry...
"ZAMKNĘŁAM! Do zobaczenia HARRY!"
Już nie odpisał a ja skończyłam czynności higieniczne i wyszłam z wanny aby wytrzeć swoje ciało ręcznikiem. Siniaki, które ja miałam na ciele po tamtym feralnym dniu zniknęły, a w niektórych miejscach zostały małe ślady.
Udałam się do mojej sypialni i zaczęłam wybierać odpowiedni strój na dzisiejszy wieczór i jak się okazało było to cholernie trudne zadanie..
Wywaliłam z mojej szafy dosłownie wszytko, sama nawet nie wiedziałam że mogę mieć tyle ubrań.
Czy istnieje dziewczyna, która wybierała strój półtorej godziny a na dodatek na koniec i tak założyła koszulę i jeansy? Oczywiście, że istnieje... O to ja... Lucy Powell.. Został mi makijaż i włosy chociaż jak się dłużej zastanowić to i tak pewnie włosy zostawię rozpuszczone a makijaż zrobię lekki lub w ogóle. Wybrałam klasykę, czyli lekko podkręcone rzęsy zalotką i szminka w kolorze pomarańczy. Urodę odziedziczyłam po matce, więc nie musiałam się jakoś wyjątkowo starać co nie oznaczało, że byłam jakaś piękna. Po prostu uważałam, że po co mam się malować podkładami, różami czy pudrami jak nic to we mnie nie zmieni prócz tego, że będę miała jakąś maskę na sobie.
Jak już pomalowałam usta i spojrzałam w lustro, stwierdziłam że wyglądam dobrze. Udałam się do kuchni aby przed wyjściem jeszcze coś zjeść. Ostatnimi czasy, kiedy wróciliśmy od Anny nie jadłam jakoś zbyt dużo. Może było to spowodowane tym, że u niej dużo musiałam jeść? A może tym, że po prostu się denerwuje Emmą? Sama nie wiem...
Zrobiłam sobie na szybko trzy tosty, które mozolnie ale po pół godzinie zjadłam.
Kiedy w końcu skończyłam, do drzwi zadzwonił dzwonek. Spojrzawszy na godzinę dziewiętnastą domyśliłam się, że to Loczek. Podeszłam do drzwi i otworzyłam, ale po raz kolejny się zdziwiłam. Tym razem przyjechał po mnie Liam.
- Siema dziewczyno.
- Cześć Limuś
- Limuś?
- A no, może być?
Z uśmiechem na ustach pokiwał mi twierdząco na co i ja szeroko się uśmiechnęłam.
- To powiesz mi czemu ten gamoń nie przyjechał tylko wysłał tym razem Ciebie?
- No cóż... Harry śpi, więc nie wie, że tu jestem.
- Jak to śpi? Coś się stało?
Zaczęłam się martwić no bo jest tak wcześnie.
- Co? Nie.. Zmęczony jak każdy z nas. Wiesz praca nas trochę wykańcza a Hazze w szczególności.
Oh... Może to był dobry moment aby się w końcu dowiedzieć gdzie oni pracują.
- Liam? Powiesz mi gdzie pracujecie?
Byliśmy już przy samochodzie kiedy zesztywniał.
- Lucy, powiedziałbym Ci. Ale wtedy Harry urwał by mi łeb i jaja.
- Jaja?
- Hah.. Taki żart. Nie no on sam musi Ci powiedzieć.
Faceci...
- Dobrze, jedźmy już.
Otworzył mi drzwi do samochodu na co się uśmiechnęłam i sam poszedł usiąść od strony pasażera.
- Opowiedz mi o sobie, Lucy...
- Ojej.. Nie wiem bardzo co.. Może pytaj a ja będę Ci odpowiadać hm?
Uśmiechnął się uroczo patrząc przed siebie i pokiwał głową jak by wiedział, że go obserwuje. Swoją drogą Liam był bardzo przystojny, zresztą jak każdy z nich. Miał krótko obcięte włosy postawione na żel był wysoki i umięśniony, koszulka którą miał na sobie opinała mu się na bicepsach a kiedy oddychał można było zobaczyć każdy mięsień. Nie miał aż tylu tatuaży jak Harry ale też nie mogłam powiedzieć, że było ich mało. Ogólnie o matko.. Wyglądał jak jakiś atleta, chociaż nie może przesadzam ale prawie atleta.
- Sama mieszkasz w domu? Czy z rodzicami?
Pierwsze pytanie yeah!
- Sama, moi rodzice nie żyją, zginęli w katastrofie lotniczej.
Powiedziałam to bez emocji a Liam pokiwał tylko głową i nie zadał, więcej pytań na ten temat za co byłam mu wdzięczna. Bo nie miałam ochoty o tym gadać.
- Interesujesz się czymś konkretnym czy raczej masz wiele zainteresowań.
- Uwielbiam biegać, chociaż ostatnio trochę to zaniedbałam a tak to moją taką pasją, której nie spełniam jest taniec.
- Taniec? Jaki?
- Towarzyski no i trochę hip-hop ale to tylko trochę..
Na czerwonym świetle spojrzał się na mnie a Jego oczy jakoś dziwnie rozbłysły..
- Ja nie jestem dobrym tancerzem a raczej w ogóle nie jestem.. Ale może.. Kiedyś pokażesz mi par kroków tego hip-hopu?
Ucieszyłam i się i zestresowałam bo nigdy nie tańczyłam przy nikim na dobrą sprawę. Harry był wyjątkiem ale nawet on nie wiedział jak potrafię na prawdę zatańczyć.
- Jasne kiedy tylko chcesz.
- Ciesze się Lucy....
To był szept ale usłyszałam go i nie do końca byłam pewna czy to tak powinno wszystko wyglądać.
Kiedy już prawie byliśmy pod domem Louisa, Liam zadał mi jeszcze jedno pytanie a raczej była to propozycja.
- Wiesz, ja też biegam no i jak byś oczywiście chciała, to możemy biegać razem. Mieszkam od Ciebie niecały kilometr co Ty na to?
W sumie...
- Okej.
Musiałam powiedzieć o ty Harremu ale.. Chyba nie będzie miał nic przeciwko ? No nic, na pewno nie zrobię tego dziś.
Kiedy byliśmy już na miejscu, chciałam otworzyć drzwi ale Liam złapał mnie za rękę a mnie zrobiło się eee... dziwnie..
- Poczekaj... Otworzę.
Aha..
Uśmiechnęłam się i poczekałam aby otworzył mi drzwi. Czułam się dziwnie.. Na prawdę dziwnie. Ale przecież to był przyjacielski gest.. Głupia ja.
Gdy już wyszłam z samochodu udaliśmy się do domu i nawet nie musieliśmy pukać ponieważ drzwi były otwarte.
- Zawsze tak jest?
Nachylił się i szepnął.
- Tylko kiedy jest impreza.
Poszłam szybszym krokiem aby przywitać się z resztą.
Lou oczywiście mnie wyściskał, z resztą poszło gładko i szybko ale też bardzo miło.
Podeszłam do Louisa i zapytałam się gdzie jest Hazza.
- Na górze ale się nie posikaj ze śmiechu.
- Dlaczego?
- Ha! Zobaczysz!
Uśmiechnęłam się i udałam się na górę. Kiedy Szłam po schodach obejrzałam się jeszcze jakoś odruchowo za siebie i zobaczyłam Liama siedzącego na kanapie i wpatrującego się we mnie z bardzo dziwną miną. Uznałam, ze tylko mi się tak wydaje, pomachałam mu i puściłam po przyjacielsku oczko na co kącik ust mu się uniósł ku górze.
Kiedy weszłam już po schodach i udałam się do pokoju, zobaczyłam najsłodszy i najcudowniejszy widok na świecie.
Harry leżał na kanapie ściskając wielkiego misia ale chwila skąd Lou miał misia w domu... No nic później się zapytam.
Leżał skulony a ja nie mogłam się napatrzeć i trochę szkoda mi było go budzić, jednak wszystko co dobre szybko się kończy, wiec i Jego spanie kiedyś musi.
Podeszłam do niego cicho i zabrałam delikatnie misia a on jak na zawołanie podniósł się do pozycji siedzącej. Zachował się tak, jakby ten miś był Jego.
- Co do chuja!
Kaszlnęłam a on odwrócił zaspaną głowę w moją stronę i szeroko się uśmiechnął.
- Księżniczka!
- O boże... Harry..
Objął mnie jak tego misia i położył.
- Harry! Cholera Styles! Jesteśmy u Louisa!
Znów otworzył oczy i uniósł nas do góry.
- Jak tu się dostałaś, gdy ja spałem?
- Liam mnie przywiózł, głupolu...
- Aaa.. No to okej.
- Chodź na dół wszyscy na nas czekają.
- Ehe... Już idziemy, a gdzie jakieś buzi?
Uśmiechnęłam się i pocałowałam go w usta tak szybko jak się obudził.
- Ej!
- Nie ej tylko chodź.
Podniosłam się z kanapy i wyszłam pierwsza wiedząc, że musi i tak jeszcze iść pewnie do łazienki aby się trochę ogarnąć i nie myliłam się bo zaraz skręcił do niej kiedy tylko wyszedł za mną z pokoju.
Udałam się na dół, wszyscy pili i rozmawiali. Louis z Zayn'em, Niall jadł.. Perrie siedziała przy kąsali i szukała jakiś fajnych piosenek a Liam.. Siedział i wpatrywał się w schody? Dziwne.
Kiedy już się na nich pojawiłam naglę się uśmiechnął i podszedł do mnie.
- No już myślałem, że nie zejdziesz.. Udało się obudzić naszego śpiocha?
Zaczęłam się śmiać.
- No oczywiście! Jak tylko zabrałam mu misia..
- Napijesz się czegoś? Piwo? Drinka? A może nie pijąca jesteś?
- He he aż taka grzeczna nie jestem, drinka po proszę.
Poszłam porozmawiać z Perrie i wybrać jakieś fajne kawałki do tańczenia.
Kiedy wybrałyśmy kilka numerów usłyszałam jak Harry mówił coś do Liama.
- Stary dzięki, że ją przywiozłeś...
- Spoko. Jak coś to możesz na mnie liczyć. Idę zaniosę Lucy drinka.
- Ha ha, okej tylko mi jej nie upij.
- Spoko stary.
Przybili chyba żółwika i podeszli do nas. Pierwszy odezwał się loczek, drugi Liam.
- Witam Panie.
- Lucy... Twój drink.
- Dzięki Limuś.
- Limuś?
Harry się zdziwił a ja tylko wzruszyłam ramionami.
- Spoko mi się podoba.
- A no to jak tatusiowi się podoba to okej.
- Tatusiowi?
- Tak Liam to nasz taki Tatuś, no wiesz jest poważny i tak dalej...
Ahaaa....
- Okej. Ale ja tam wolę Limuś.
Wszyscy się zaczęli śmiać i poszliśmy do reszty.
Chłopcy się wygłupiali, zakładali sobie na głowy wianek, w którym przyszła Perrie. Było bardzo sympatycznie.
Niall wpadł na genialny pomysł aby obejrzeć film jakieś "szczęki" czy coś takiego, był obrzydliwy.
Siedziałam koło Harrego i Louisa, zaraz był Zayn i Perrie Niall był na podłodze a Liam na fotelu niedaleko nas.
Co chwila podskakiwałam albo zamykałam oczy, Harry trochę się ze mnie śmiał ale kiedy posyłałam mu mordercze spojrzenie uśmiechał się i całował mnie w szyje aby mnie uspokoić, o losie udawało mu się to... Nie zdawałam sobie tylko sprawy, że przez cały film byłam obserwowana przez jedną osobę....
Haaa! Tego się nie spodziewaliście co? :)).
Robiąc z mamą dzisiaj znowu..... Pierogi, bo urodzinowe zostały pochłonięte tak jak
lord farquaad przez smoczyce w shrek'u... Tak sobie myślałam co tu napisać i wymyśliłam takie cuś :D. Dziękuję za komentarze i liczę na więcej :*** Do następnego robaczki moje <333.
ps; Jak znajdą się błędy to przepraszam :*.
10KOMENTARZY=ROZDZIAŁ
Się porobiło! Ona i Liam? Czemu nie! Hahaha. @blueberryloveme
OdpowiedzUsuńO matko!Tego zdarzenia się nie spodziewałam :D jestes najlepsza, twój blog jest u mnie 1 ! Kocham
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Weny życzę
#Martix :*
<3
Liam co jest ? /Justine
OdpowiedzUsuńJezusie Chrystusie na wrotkach!! To jest świetne :D O co chodzi mu chodzi?? Ale wymyśliłaś xD Po prostu boskie!!!....... @.@ Życzę weny c:
OdpowiedzUsuńExD
Świetny blog. Bardzo podoba mi się twój styl i jeszcze te opisy. <3 A na deserek francuska piosenka mojej ukochanej Indili. Nic dodać, nic ująć.
OdpowiedzUsuńOto mój blog: lukrowy.blogspot.com
Byłabym bardzo wdzięczna za komentarz. ;)
czuje, że będzie się działo. już się nie mogę doczekać :)
OdpowiedzUsuńHaha, TEGO MI NIE ZROBISZ!
OdpowiedzUsuńHarry jest najlepszy i niech Liam się odczepi, no błagam XD
Tak poza tym, to rozdział genialny, jak zwykle! Życze weny i czekam na nexta : )
I teraz nie mam jak Cie dodać do podziękowań ale jak bede mieć dostęp to dopisze :-):-).
Usuń